29 maj 2011

Rozdział 12

Ostatecznie zmieniłam kierunek i poszłam do Anity. Musiałam się komuś wygadać, nie mogła tego dusić w sobie.Meysi szła koło mnie dumnie jak ochroniarz. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi jej mama.
- Dzień Dobry, czy jest Anita ? - zapytałam
- Dzień Dobry Zuziu, tak jest u siebie.- wpuściła mnie do środka i udałam się na górę. Zapukałam.
- Cześć.- weszłam. Anita nie była sama, był u niej Krzysiek. Siedzieli na łóżku.
- Hej.- uśmiechnęła się.- Cześć Meysi.- pogłaskała ją po futerku.
- Chciałam pogadać, ale chyba przeszkadzam.- usiadłam na pufie obok.
- Nie przeszkadzasz.- powiedział Krzysiek.- Ja już pójdę, muszę jeszcze odrobić lekcje na jutro.- uśmiechnął się.
- Do jutra.- powiedziała Anita i pocałowali się.
- Sorry nie chciałam, żeby już szedł.- powiedziałam przepraszająco.
- Przestań, przecież nic się nie stało.- zachichotała Anita.- Dobra mów, co się stało.- Usiadłam koło niej.
- Spotkałam Pauline w parku.
- I co ?
- Pokłóciłyśmy się znowu. Zaczęła znowu gadać, żebym odczepiła się od Łukasza i w ogóle takie tam.
- Trzeba było strzelić jej w ryj.
- Miałam taką ochotę.- zaśmiałyśmy się.- Powiedziałam jej, że jest suką i nie dziwie się, że on woli mnie.
- No i dobrze zrobiłaś, należało się jej, w końcu ktoś musiał jej to powiedzieć.
- Tak, odgryzła się tym samym.
- Wiesz, jest mały szczegół.. Ty powiedziałaś prawdę a ona poczuła się urażona i musiała się czymś odgryźć.- machnęła ręką.
- Wkurwia mnie, że wplątuje w to Dominika. Jego niech w to nie miesza.
- Nie przejmuj się nią, już Ci to mówiłam.- uśmiechnęła się.
- Wiem, wiem.
Gadałyśmy jeszcze długo aż w końcu trzeba było wracać do domu. Zebrałam się i wyszłam. Myślałam o Łukaszu, mam nadzieje, że nie ulegnie tej szmacie. Wyciągnęłam tej i napisałam sms'a.
Do : Łukasz
Text: Tęsknię ;* - i wysłałam.
Długo nie czekając odpowiedział : ,,Kocham Cię ;* " To wystarczyło żebym wróciła w dobrym humorze.
- Jestem.- krzyknęłam wchodząc do domu i zdejmując smycz Meysi.
- To dobrze.- odpowiedziała mama oglądając serial w TV.
Poszłam do swojego pokoju, przydałoby się pouczyć. Koniec roku zbliża się, trzeba oceny poprawić. Paska i tak nie będę miała, więc nie muszę się starać. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na facebook'a. Ciekawe czy skomentowali mi nowe fotki. 25 powiadomień. ,,Ślicznie" ,,Cudownie" ,,Zajebiście" ,,Seksi" to było większość komentarzy, niektórzy wysilili się i napisali więcej. No trudno. Włączyłam gg i muzykę.

***

Czas leciał szybko, spotkania z Łukaszem, wypady do kina i na basen całą paczką, poprawianie ocen i na szczęście są już wakacje, długo oczekiwane przez wszystkich. Na reszcie mogę spać do południa i więcej czasu spędzać z moim miśkiem. Drugiego dnia wybraliśmy się z Łukaszem, Anitą i Krzyśkiem na wycieczkę rowerową. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy leśną drogą na łąkę, co prawda jest to 18km stąd ale i tak będzie fajnie. Wyruszyliśmy o 9 rano, zabraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Po godzinie byliśmy już na miejscu. Położyłam się na trawie i zamknęłam oczy. Promienie słońca ogrzewały moją twarz, ptaki śpiewały, czyste powietrze, było cudownie, wolność. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. Łukasz złożył pocałunek na moich ustach. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Uwielbiam go całować. Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Do domu wróciłam o 20.
- Zuza muszę Ci coś powiedzieć.- powiedziała mama, gdy robiłam kolację.- W ten piątek przyjeżdża moja przyjaciółka z synem, zatrzymają się u nas do końca wakacji.
- Aha.- powiedziałam krótko.
- Chcę żebyś zajęła się nim, nie chcę, żeby czuł się samotny, jego rodzice niedawno wzięli rozwód.. rozumiesz ?
- Spoko.- wzięłam kanapki i poszła do Gośki.- Mogę.- zapukałam.
- Jasne.- uśmiechnęła się.- O widzę, że kanapki mi zrobiłaś.- zaśmiałam się.
- To są dla mnie.- wystawiłam język.- Ale jedną mogę Ci dać.- podałam jej talerz.- Co to za przyjaciółka mamy przyjeżdża ?
- Dokładnie to nie wiem, ale w liceum przyjaźniły się, potem ona wyjechała do Krakowa na studia i tam zamieszkała.
- A ten jej syn ? - zapytałam
- Z tego co mówiła mi mama to nazywa się Adam i ma 17 lat.
- Mmm zapowiada się ciekawie.- zaśmiałam się.
- Ej siostra a co z Łukaszem ?
- A co ma być ? Nic.- spojrzała podejrzliwie.- Jesteśmy razem i jest super.- uśmiechnęłam się.
- Chyba nie zamierzasz lecieć na dwa fronty ?
- No coś Ty. Żebyś tylko Ty Seby nie wymieniła na lepszy model.
- To mi nie grozi, wolę starszych.- wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A gdzie oni będą spać ? - zapytałam po chwili.
- Pani Dorota w tym wolnym pokoju koło sypialni rodziców a Adam u mnie, bo ja przecież na całe wakacje jadę z Sebą do Anglii.
- Ale jedziecie dopiero za tydzień a oni przyjeżdżają za trzy dni.
- Przejmuj się, najwyżej będzie spał na kanapie.- znowu wybuchłyśmy śmiechem.

_______________________________________________________


Przepraszam, że taki krótki i nudny, ale starałam się dodać jak najszybciej. 
Obiecuję, że w najbliższym czasie zacznie dziać się jakaś akcja, życie Zuzy trochę się skomplikuje ;P 
Mam nadzieje, że w dalszym ciągu będziecie czytać. Komentujcie, piszcie czy wam się podoba czy nie i co byście zmienili, postaram się dopasować ;)

19 maj 2011

Rozdział 11

Niedziela jak każda inna. Rodzice wczoraj niczego się nie domyślili, więc jest dobrze. Na szczęście tacie już przeszło i szlaban mam anulowany. O 10:00 msza, potem obiad i o 14 sesja z Anitą. Wybrałyśmy się do starej szkoły, wychodzą tam zajebiste zdjęcia. Anita opowiedziała mi o ich piątkowej rocznicy (trochę jej zazdroszczę, bo była idealna) a ja o wczorajszej randce (która też nie była niczego sobie). Zdjęcia wyszły super. Zaraz po powrocie do domu dodałam zdjęcia na fejsa, sprawdziłam czy wszystko mam zrobione na jutro i położyłam się. Przez ostatni tydzień tyle się stało. Jutro muszę pogadać z Dominikiem, przeprosić go. Usnęłam około 22.

***

Rano oczywiście zaspałam. Dobrze, że tato był jeszcze w domu to zawiózł mnie do szkoły. W ostatniej chwili zdążyłam na pierwszą lekcję.
- Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam i usiadłam koło Anity.
Matma zleciała dość szybko. Poszłyśmy na stołówkę wszyscy już siedzieli.
- No hej.- przywitałam się.
- Coś nas ominęło ? - spytała Anita. Wszyscy zaśmiali się.
- Tak, właśnie Mati z Justyną zerwali.- oznajmił Karol.
- Żadna nowość.- skomentowała Anita.
- Gdyby on nie był tak cholernie obojętny było by ok.- oburzyła się Jasta.
- Ja jestem obojętny ? - wkurzył się Mati.- Gdybyś Ty nie była tak zazdrosna było by wszystko ok.
- Gdyby się tyle zdzir koło Ciebie nie kręciło nie byłabym zazdrosna! - prawie krzyknęła Justyna
- Ej uspokójcie się.- powiedziałam.- Kłótnie do niczego nie prowadzą.-w tej samej chwili podszedł do nas Łukasz i pocałował mnie.
- Cześć.- uśmiechnął się.
- No, no, no co my tu widzimy.- zaśmiał się Krzysiek.
- Czy my o czymś nie wiemy ? - zapytała Justyna ?
- Są razem.- wyręczyła nas Anita.
- Szybcy jesteście.- powiedział po raz pierwszy Dominik. Zaśmiał się, wiedziałam, że tylko udaje, pewnie jest zły na mnie.
Po drugiej lekcji złapałam Dominika przed sekretariatem.
- Możemy pogadać ? - zapytałam.- Chciałam Cię przeprosić za to co powiedziałam w czwartek.
- Spoko, nie ma sprawy, już o tym zapomniałem.- wyraz twarzy miał obojętny.
- Ale i tak sorry, nie powinnam tak mówić.
- To ja nie powinienem mówić Ci o tym co do Ciebie czuję.
- Czasu już nie cofniesz.
- Wiem.- spojrzał mi w oczy.- Kochasz go ?
- Tak.- powiedziałam bez zastanowienia.
- Tyle chciałem wiedzieć.
- Ale to nie skreśla naszej przyjaźni.- miałam łzy w oczach. Co jak co ale nie chciałam tracić takiego przyjaciela jak on.
- To i tak nie będzie już jak dawnej, będziesz miała mniej czasu dla mnie, nie będziemy mogli robić tego co zawsze.
- Jak to nie ? To, że chodzę z Łukaszem nie oznacza, że jestem uwięziona i tylko z nim mogę się spotykać. Jesteś moim przyjacielem i zawsze będę miała dla Ciebie czas.
- Przecież wiesz, że ja za tym gościem nie przepadam.
- Wiem, ale to nie ma nic wspólnego z nami.- już nie wiedziałam jakich mam użyć argumentów.
- Właśnie, że ma. Jak widzę Cię z nim to aż mnie skręca od środka, cholernie źle się z tym czuję, żałuję, że to nie ja mogę być na jego miejscu.
- Czy nie może zostać tak jak jest ? - spuściłam wzrok.
- Może, ale nie obiecuję co z tego wyjdzie.- zadzwonił pierwszy dzwonek.- muszę iść, mam polski nie chcę się spóźnić.
- Ok.- Rozeszliśmy się do klas.
Na angielskim nie mogłam się skupić, źle się z tym czułam. Czemu to wszystko musi być tak skomplikowane. Następny wf. Anita widząc, że jest coś ze mną nie tak podrobiła mi zwolnienie.
- Masz, wyglądasz jak śmierć, na pewno się nie skapnie.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się.
- Spoko. Kiedyś mi się odwdzięczysz.- zaśmiała się.
Po sprawdzeniu obecności dziewczyny udały się na dwór, z tego co słyszałam będą grały w palanta. Ja poszła na salę gimnastyczną gdzie lekcje miał Łukasz. Okazało się, że on też nie ćwiczy. Usiedliśmy na materacu i oglądaliśmy jak grają w siatkę.
- Czemu nie ćwiczysz ? - spytał Łukasz.
- Źle się czuję.- odpowiedziałam.- Anita podrobiła mi zwolnienie.
- Co jest ? Przecież na stołówce było jeszcze ok.
- Gadałam z Dominikiem..
- Znowu się pokłóciliście ? - spojrzał czule.
- Tak. Nie. Sama nie wiem co to było.
- Kochanie spokojnie, na pewno się niedługo ułoży.- przytulił mnie.
- Mam nadzieje.
Każdą następną przerwę spędziłam z Łukaszem. Udało mu się poprawić mi humor. Będąc z nim nie mogłam się smucić, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zawsze gdy udawał obrażonego robił śmieszne miny, ale był przy tym tak cholernie uroczy. Kochałam go, byłam tego pewna jak nigdy dotąd, z każdym dniem coraz bardziej.
Wróciłam do domu i zjadłam obiad. Nikogo nie było, więc przyczepiłam Meysi smycz do obroży i wyszłam z nią na spacer. Poszłyśmy do parku, lubiłam tu przychodzić. Razem z Anitą miałyśmy tu swoją ulubioną ławkę.
- Zuza! - krzyknął ktoś z tyłu. Zobaczyłam Paulinę, szła w moją stronę.- Musimy pogadać.- powiedziała złowrogo, wiedziałam, że nie zapowiada się nic dobrego.
- Nie mam ochoty z Tobą gadać. powiedziałam.
- Trudno będziesz musiała wysłuchać co mam Ci do powiedzenia.- założyła ręce na piersi, było widać, że gdyby mogła wydrapała by mi oczy.
- Nic nie muszę.- odwróciłam się i już miałam iść gdy zastąpiła mi drogę.
- Czy ja wyraziłam się nie jasno co do Łukasza ?! Mówiłam Ci, że masz się od niego odwalić ! - prawie krzyknęła.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić, a jeśli chodzi o Łukasza to nie ja zaczęłam tylko on i to nie moja wina, że woli mnie niż taką sukę.- wkurzyłam się.
- Odezwała się ta co niby suką nie jest.- odgryzła się.- Zostaw Łukasza w spokoju i zajmij się lepiej swoim Dominiczkiem.
- Odwal się od Dominika, jego w to nie mieszaj! - ostrzegłam ją.
- Bo co ? Przecież wiem, że się w Tobie kocha, każdy to wie.- prychnęła.- Tylko zastanawia mnie jedno .. co oni widzi ą w takiej tandecie jak Ty ? - Tu już przesadziła, nie zamierzałam jej słuchać.
- Na pewno więcej niż w Tobie, a poza tym gówno mnie obchodzi co o tym myślisz.- krzyknęłam i ruszyłam do wyjścia. Teraz jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu.
___________________________________________________

Jak zauważyliście kolejne rozdziały dodaje co 2 dni, ale następny będzie dopiero za tydzień w czwartek lub piątek, z tego powodu, że jadę na zieloną szkołę i mnie nie będzie.

17 maj 2011

Rozdział 10

Weszłam do salonu i zobaczyłam Łukasza. Stał w tej swojej luzackiej pozie i uśmiechał się uwodzicielsko.
- Cześć.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć.- ucieszyłam się, że go widzę.
Ubrany był w ciemne, jeansowe rybaczki i niebieską bluzkę na krótki rękaw, która idealnie komponowała się z jego dużymi, błękitnymi oczami. Kruczoczarne włosy miał w estetycznym nieładzie, wyglądał bosko.
- Idziemy ? - zapytał.
- Pewnie a dokąd ?
- To niespodzianka.- wciąż się uśmiechał.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w tajemnicze miejsce. Byłam podekscytowana, nie wiedziałam co mnie czeka. Całkowicie zapomniałam o Paulinie. Szliśmy przez chwile w ciszy. Trochę głupio się czułam, ale po chwili przeszło mi. Z Łukaszem mogłabym milczeć przez cały czas, byle by tylko był obok mnie.
- Wyglądasz olśniewająco.- powiedział Łukasz.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.- To co powiesz mi, gdzie idziemy ?
- Nie, mówiłem Ci, że to niespodzianka. Już niedługo.- uśmiechnął się uroczo.
Po 15 min doszliśmy na miejsce. Łukasz zakrył mi oczy dłonią i prowadził na jakieś wzgórze. Gdy byliśmy na samej górze powoli zdejmował rękę. Zatkało mnie. W dole znajdowało się jezioro, było wspaniałe, błękitna woda, trzcina, zielona trawa. Niedaleko po prawej stronie było drzewo obok którego leżał duży, fioletowy koc i koszyk z jedzeniem i piciem. Wszystko wyglądało przepięknie.
- I jak Ci się podoba ? - zapytał.
- Jest cudownie, tak magicznie..- powiedziałam zaszokowana widokiem.- Czemu ja tu nigdy nie byłam ? - wpatrywałam się w jezioro.
Może czekałaś na mnie.- zaśmialiśmy się.
- Może.- zbiegliśmy na dół.
Usiadłam na kocu a Łukasz wyciągnął szampana.
- Nie wiem czy powinniśmy.- zawahałam się.
Tylko jedna lampka, za nasze spotkanie.- uśmiechnął się a ja nie potrafiłam mu odmówić.
- Ok.- nalał i podał mi. usiadł koło mnie a ja upiłam łyk.- znamy się tydzień a ja czuje jakbyśmy znali się cale życie.- wyznałam, ale nie poczułam się jak idiotka.
- Też się tak czuję.- powiedział patrząc mi w oczy.- To co mówiłem wtedy to była najszczersza prawda. Jest w Tobie coś takiego, co trudno mi opisać.
- Mam nadzieję, że to coś jest pozytywne.- zaśmiałam się.
- Pewnie, że tak.- uśmiechnął się przyjaźnie, zapanowała cisza..- Kim jest dla Ciebie Dominik ? - zapytał a ja zaniemówiłam.
- A skąd to pytanie ? - popatrzyłam na niego niepewnie.
- Zauważyłem jak się zachowuje przy Tobie i wobec mnie, jak się na Ciebie patrzy jakby był zazdrosny.
- To trochę skomplikowane.- opowiedziałam Łukaszowi o całej historii, o naszej przyjaźni, plotkach, wypadzie do kina, wyznaniu w parku (o pocałunku oczywiście nie wspomniałam) i kłótni w szkole.- Dla mnie i tak pozostanie tylko przyjacielem.
- To dobrze.- uśmiechnął się.- powinnaś dać mu to do zrozumienia.
- Już to zrobiłam, nie dosłownie, ale to zrobiłam.
- Teraz powinnaś innemu chłopakowi powiedzieć co czujesz.- patrzyliśmy sobie prosto w oczy, gdy pochyliłam się i pocałowałam go. Tak, na to czekałam cały dzień, aby jeszcze raz poczuć smak jego warg, by poczuć jego zapach, by być blisko niego, jak najbliżej.
- To też już zrobiłam.- uśmiechnęliśmy się do siebie i tym razem on mnie pocałował. Zatraciliśmy się w głębokim i namiętnym pocałunku, nasze ciała poruszały się w jednym tempie. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i wplątał ręce w moje włosy. To uczucie rozkoszy jakie mnie ogarnęło, serce waliło mi jak oszalałe.
- Kocham Cię.- wyszeptałam z zamkniętymi oczami.
- Ja Ciebie bardziej.- powiedział i przytulił mnie.
Dość długo leżeliśmy wtuleni na kocu, poczułam, że muszę zapytać o Paulinę.
- Łukasz.. mam pytanie, ale chcę, żebyś odpowiedział szczerze.
- No słucham skarbie.
- Czy Ciebie Paulinę.. Czy Ty i Paulina jesteście albo byliście razem ? - spytałam siadając.
- Skąd Ci to przyszło do głowy ? - popatrzył pytająco.
- Wczoraj dostałam od niej sms'a.- wyciągnęłam telefon i pokazałam mu.
- To są jakieś brednie, nie słuchaj jej.- powiedział.- Chociaż przyznam, ona chyba coś do mnie ma.- wykrzywił usta.- Czasami strasznie mi się narzuca.
- To zrób coś z tym.- powiedziałam nie patrząc na niego.- Nie chcę, żeby mi ktoś Ciebie zabrał.- Wziął moją twarz w ręce i spojrzał mi w oczy.
- Dla mnie liczysz się Ty. Rozumiesz ? Tylko Ty.- powiedział wolno. Pokiwałam potwierdzająco głową a on znów mnie pocałował, tym razem czule i z miłością, wiedziałam, że to co mówił jest prawdą. Kocham go a on mnie i nic ani nikt tego nie zmieni, nawet Paulina., teraz to zrozumiałam.
- Dobra zjedzmy coś, bo zgłodniałam.
Zaczęliśmy karmić się nawzajem truskawkami z czekoladą i ciastkami z bitą śmietaną a przy tym śmiejąc się aż do bólów brzucha. Czas leciał szybko i trzeba było wracać do domu. Posprzątaliśmy wszystko, Łukasz wziął mnie za rękę i ruszyliśmy do domu.
- Wiesz, że nie powinnam tu teraz z Tobą być ? - zachichotałam.
- Czemu ? - zmarszczył brwi.
- Mam szlaban przez tydzień.- skrzywiłam się.- rodzice wkurzyli się..
- Za ten ostatni incydent z całowaniem przed domem ? - spytał śmiejąc się.
- Taa.. uważają, że jestem jeszcze za młoda i w ogóle takie tam.. nie wiem o co im chodzi.
- Tacy już są rodzice.- powiedział.- Mam nadzieje, że nie zabronili Ci się ze mną spotykać ?
- Tylko by spróbowali.- zaśmiałam się.
- A co powiedzą jak znowu nas razem dzisiaj zobaczą ?
- Nie zobaczą.- uśmiechnęłam się przebiegle.
- Czyli mam Cię nie odprowadzać ?
- Tego nie powiedziałam, odprowadzisz mnie do Seby. - Widząc jego zdziwioną minę dodałam.- To chłopak mojej siostry, tam się przebiorę i razem z Gośką wrócę do domu, żeby rodzice się nie skapnęli.- uśmiechnęłam się.
- Już myślałem, że to znowu jakiś kolega, który się w Tobie kocha.- zaśmiałam się.- No i z czego się śmiejesz ? - zapytał.- To nie moja wina, że jesteś cholernie o Ciebie zazdrosny.
- Nie musisz, od dzisiaj jestem Twoja.- przyciągnął mnie do siebie i chciał pocałować ale położyłam mu palec na ustach i odsunęłam się.
- Nie ma, co za dużo to niezdrowo.- pocałowałam go w policzek i ruszyłam przed siebie.
Doszliśmy do domu Sebastiana.
- To do poniedziałku.- uśmiechnęłam się. Popatrzył na mnie oczekująco.- Co ?
- Chcę buzi.- zaśmiałam się.
- I co jeszcze ? - popatrzył na mnie maślanymi oczkami.- No dobra, ale tylko jeden całus.- ostrzegłam.
- Ok.- uśmiechnął się. Pocałowałam go szybko w usta i już miałam odchodzić, ale Łukasz trzymał mnie w mocnym uścisku i zaczął namiętnie całować.
- Ej miał być jeden ! - ale przyznam podobało mi się.
- Nie mogłem się powstrzymać.- znów się zaśmiałam.- Będę tęsknić.
- Ja też.- cmoknęłam go i poszłam do domu.

15 maj 2011

Rozdział 9

- Usiądź.- powiedział tato gdy weszłam do salonu.
- Musimy porozmawiać. - powiedziała mama. usiadłam.
- Jeśli macie zamiar przeprowadzić gadkę o całowaniu i seksie, to uprzedzam was, że na prawdę wszystko na ten temat wiem i nie zrobię nic głupiego, na pewno w najbliższym czasie nie zostaniecie dziadkami i obiecuję, że więcej nie będę się całować przed domem..- zatkało ich.
- Ale córciu.- zaczęła mama.- Jesteś jeszcze za młoda, żeby o tym myśleć.
- Powinnaś zająć się szkołą a nie chłopkami.- dopowiedział tato.
- A wy jak byliście w moim wieku niby o tym nie myśleliście ? - starałam się być spokojna.
-Właśnie, że nie. To były inne czasy. - odrzekł po chwili tato.
- No proszę was, nie wciskajcie mi takiego kitu i nie wmawiajcie, że to były inne czasy, bo to gówno prawda.- wkurzyłam się.
- Jak Ty się wyrażasz ?! - krzyknął tato.
- Normalnie. Mówię prawdę. Kiedyś na pewno robiliście to samo, więc teraz nie udawajcie świętoszków.- wstała i wyszłam.
- Jeszcze nie skończyliśmy ! - powiedział stanowczo tato.
- Ja już skończyłam.
- Masz szlaban przez tydzień. Żadnych wyjściówek.- krzyknął za mną tato.
- Super.- burknęłam pod nosem i trzasnęłam drzwiami od pokoju.
Wzięłam telefon z łóżka i napisałam esa do Anity.

   ,, Nici z soboty. Mam szlaban przez tydzień. Staruszków pogięło. ;/ "

Położyłam się na łóżku i schowałam głowę w poduszkę. Przybiegła do mnie Meysi i szturchnęła głową. Przytuliłam się do niej. Zawsze wiedziała kiedy mam zły humor.
- Dobrze, że Cię mam.- powiedziałam do niej a ona polizała mnie. zaśmiałam się.- No już, już starczy.- położyłam się a Meysi koło mnie. Anita odpisała.

   ,, Nie martw się, ja już coś wymyślę ;P "

***

W sobotę obudziłam się o 11:00. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, włosy związałam w kitkę, założyłam dresy i zeszłam na dół. Rodziców już nie było.
- Cześć śpiochu.- przywitała się Gośka.
- Hej.- uśmiechnęłam się.
- Chcesz tosty czy jajecznicę ? - zapytała.
- Mm a co to się stało, że siostra chce mi śniadanie zrobić ? - spytałam śmiejąc się.
- Korzystaj z mojego dobrego humoru.- zaśmiała się.
- A więc poproszę tosty.
Gdy zjadłam zabrałyśmy się za sprzątanie. W błyskawicznym tempie umyłyśmy podłogi, poodkurzałyśmy i powycierałyśmy kurze.
- No dobra dzisiaj moja kolei na kuchnie, więc łazienka jest Twoja.- powiedziałam.
Poszłam do kuchni, umyłam naczynia, powycierałam stół i blaty, ogarnęłam wszystko i usiadłam na kanapie. Dochodziła 15, zaraz zjawi się Anita.
- Jestem padnięta.- usiadła koło mnie Gośka.
- hahaha nie przesadzaj.- uśmiechnęłam się.- Słuchaj mam sprawę. Wybierasz się dzisiaj gdzieś z Sebastianem ?
- Tak, to znaczy u niego będziemy, a co ?
- Bo ten, umówiłam się dzisiaj z Łukaszem, a mam szlaban..
- Mam powiedzieć rodzicom, że będziesz z nami tak ? - przerwała mi.
- Tak.- popatrzyła na mnie pytająco.- To dla mnie bardzo ważne.
- No ok. Tylko musimy być w kontakcie. O której po Ciebie przyjedzie ? - uśmiechnęła się.
- o 16.- zadzwonił dzwonek do drzwi.- To pewnie Anita. Otworze.- wstałam i otworzyłam drzwi.
- Hej. Co tam ? - zobaczyłam szczęśliwą dziewczynę na progu. Zapewne wczorajsza niespodzianka się udała.
- Hej. Ok. Już mam alibi na dzisiaj.- powiedziałam. - Powiem, że idę z Gośką do Seby.
- No to super.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Anita większość kosmetyków przyniosła ze sobą.
- Ale pamiętaj, że mam wyglądać naturalnie.- zaśmiała się.- No co ? nie chce, żeby pomyślał, że jestem plastikiem.- skrzywiłam się.
- Nie martw się, ja już się postaram, żeby tak nie pomyślał.
Przyjaciółka wzięła się do roboty. Najpierw wybrała ciuchy. Jest gorąco, więc wybrała jasną mini spódniczkę jeansową a do tego dopasowaną, żółtą bluzeczkę, która idealnie podkreślała moją figurę na ramiączkach. Wybrała, również brązowe sandałki na małym obcasie. Zrobiła mi lekki ale zmysłowy makijaż a włosy rozczesała i rozpuściła, tyle, że trochę włosów z obu stron głowy wzięła i zrobiła z tyłu cienkiego warkocza. Miałam również pozłacaną opaskę. Podała mi z mojego koszyka z biżuterią łańcuszek z literką "Z", bransoletkę, którą dostałam od rodziców na urodziny ze srebrnymi kryształkami oraz długie kolczyki z tego samego kompletu. Gdy zobaczyłam się cała w lustrze byłam mile zszokowana. Efekt końcowy był na prawdę zniewalający. Anita spisała się na medal.
- I jak ? - zapytała podekscytowana.
- Genialnie.- przytuliłam ją.- Dziękuję.- spojrzałam jeszcze raz w lustro.
- No to już możesz iść na tę randkę.- zaśmiała się.
- Stresuje się. Jak myślisz zapytać o Paulinę ?
- Ani mi się waż ! Nie dzisiaj. Zapomnij o niej i ciesz się dniem.- uśmiechnęła się miło.
- Jeszcze raz wielkie dzięki.
- Nie no spoko.- ktoś zapukał do drzwi.
- No, no, no. Siostra wyglądasz ślicznie.- uśmiechnęła się Gośka.- Łukasz czeka na Ciebie w salonie.
- No tak już 16.- spojrzałam na zegarek. 
- Idź już. Ja poczekam aż pójdziecie.- powiedziała Anita.
- Pamiętaj o kontakcie. Żeby rodzice się nie skapnęli wezmę Ci ciuchy i przebierzesz u Sebastiana.- oznajmiła Gośka.
- Właśnie. Całkowicie wypadło mi to z głowy. Dzięki.- wzięłam torebkę i zeszłam na dół.

13 maj 2011

Rozdział 8

Wf skończył się szybko. Poszłyśmy z Anitą na stołówkę.
- Siema ludzie ! - przywitał się Mateusz, siedział koło Justyny.
- No hej. - powiedziałam z uśmiechem i usiadłam na swoim miejscu.
- Cześć słońce.- powiedział Krzysiek do Anity i pocałował ją.
- Ej, ej nie tak publicznie.- zaśmiał się Karol.
- Wal się.- odpowiedziała Anita i wszyscy się roześmiali.
- Gdzie Dominik ? - zapytałam.
- Pewnie zaraz przyjdzie. powiedziała Justyna.
No i cała przerwa minęła w śmiechu. Uwielbiam ich. Po dzwonku rozeszliśmy się po klasach. Poszłyśmy z Anitą do klasy historycznej. Zaczęła się lekcja.
- I co dowiedziałaś się co szykuje na jutro Krzysiek ? - spytałam szeptem Anity.
- No właśnie nie, nie chce mi powiedzieć, mówi, że to niespodzianka.- odpowiedziała podekscytowana.
- Kurde ale on jest tajemniczy, normalnie zżera mnie z ciekawości.- oznajmiłam.
- Mnie też, ale już jutro się dowiem i opowiem Ci ze szczegółami.- uśmiechnęła się.
- Trzymam Cię za słowo.
- Dziewczyny w ostatniej ławce.- powiedziała historyczka.- Czy ja wam nie przeszkadzam?
- Nie, przepraszamy.
- Już nie będziemy.
- Wiecie, że ja takiego chamstwa nie znoszę..- i zaczął się wykład o naszym zachowaniu. Robi taki na każdej lekcji. Znamy go już na pamięć. Po lekcji złapał mnie Dominik.
- Możemy pogadać ?
- Pewnie.- uśmiechnęłam się niepewnie. odeszliśmy na bok.
- Czego chciał od Ciebie ten palant ? -zapytał prosto z mostu.
- Kiedy ? - zapytałam głupio.
- Wczoraj i dzisiaj.
- Nic takiego.- przełknęłam ślinę.- chciał pogadać.
- O czym ? - zmarszczył brwi.
- O niczym ważnym.- uciekłam wzrokiem, żeby się nie skapnął, że kłamałam.
- Nie mógł już poczekać do rana ?
- Boże skąd ja mam wiedzieć ? Jego zapytaj.- prawie krzyknęłam.
- Coś przede mną ukrywasz.- spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Wcale nie.-powiedziałam stanowczo.- Wydaje Ci się.
- Ten gościu mi się nie podoba. Lepiej się z nim nie zadawaj.
- Nie mów mi z kim mogę a kim nie kolegować.- wkurzyłam się.- To, że wczoraj wyznałeś, że mnie kochasz nie oznacza, że możesz mi mówić z kim mam się zadawać.- krzyknęłam. Dobrze, że było mało osób na korytarzu i nie przejmowali się nami, chociaż wiedziałam, że podsłuchiwali.- To moja sprawa i nic Ci do tego.- widziałam jak posmutniał, trochę za ostro to powiedziałam, teraz żałuję.
- Sorry, nie chciałem.- odwrócił się i poszedł.
- Dominik czekaj ! Sorry.- nawet się nie odwrócił.
Usiadłam na ławce obok i schowałam głowę w ręce. Zachowałam się jak idiotka. Nie powinnam tego mówić. Muszę go przeprosić. Cholera, zawsze coś spieprzę. Spojrzałam na drugi koniec korytarza, stał tam Łukasz. i przyglądał mi się. Mam nadzieje, że nie słyszał tego.  Zabrałam torbę i pobiegłam na lekcje. Po sześciu lekcjach wróciłam do domu. Bez obiadu rzuciłam się się na łóżko. Wzięłam laptopa i uruchomiłam go. Zalogowałam się na fejsa. Dwa zaproszenia do znajomych i wiadomość cod jakiegoś nieznajomego chłopaka.

   ,, Cześć Mała. Znalazłem Cię przypadkowo w wyszukiwarce i spodobałaś mi się. Masz ochotę na nowe znajomości ? "

Nie myśląc długo napisałam.

   ,, Cześć. Przyjaciół szukasz ? Nie ten adres. Spierdalaj." - i nacisnęłam WYŚLIJ.

Włączyłam na YouTube piosenkę Nicole Scherzinger - Don't hold your breath i oglądałam nowe zdjęcia znajomych. Przydałoby się nowe foty wrzucić, ale obecnie nie mam żadnych. Trzeba wybrać się na jakąś sesje. Może w sobotę ? Nie. Sobota zarezerwowana dla Łukasza. No to niedziela, od razu Anita opowie mi jak wyglądała ich rocznica. Zerknęłam na nk i pocztę. Brak nowych wiadomości. Spoko. Włączyłam kolejną piosenkę, tym razem Marcina Czyżewskiego - Some party of me i zabrałam się za lekcje. Osz kurwa. Jutro sprawdzian z niemca a ja nic nie umiem. Genialnie. Zadzwonił mój telefon. Dostałam esa od Pauliny. Trochę się zdziwiłam bo nie jesteśmy ze sobą w dobrych kontaktach. Ona jest szkolnym plastikiem lub barbie jak wolicie i nie utrzymujemy ze sobą kontaktów, w ogólę nie gadamy. Nacisnęłam "wyświetl"

   ,, Odwal się od Łukasza! Niech Ci nie przyjdzie do głowy, żeby z nim flirtować, bo gorzko tego pożałujesz! On jest mój i tylko mój! "

Gdy to przeczytałam byłam w szoku. O co jej chodziło ? Przecież to nie ja z nim flirtowałam tylko on ze mną. Poza tym czemu napisała, ze Łukasz jest jej ? Czyżby byli ze sobą ? Ale tak szybko ? Nie to nie możliwe. On nie jest taki. Kurde przecież ja nawet nie wiem jaki on jest. Może na początku miałam racje ? Może chce wyrwać jak najwięcej lasek ? No i już się nie mogłam na niczym skupić. Do sprawdzianu się nie nauczę. W głowie mam tylko słowa Pauliny. Włączyłam gadu. Anita była dostępna. Napiszę do niej, może ona coś wiem.

   ,, Cześć. Mam pytanie. Czy Łukasz ma dziewczynę ? " - wystukałam.
 
   ,, Hej. Nie, gdyby miał na pewno bym o tym wiedziała. A czemu pytasz ? "

Opowiedziałam jej o sms'ie od Pauliny.

   ,, To szmata. Pewnie zauważyła, że on coś do Ciebie ma i specjalnie to robi, żebyście się nie zbliżyli do siebie. Nie przejmuj się nią. " - odpisała. Mam nadzieje, że to prawda.

   ,, I co ja mam teraz zrobić ? Spotkać się z nim w sobotę ? "

   ,, Pewnie ! Musisz pokazać Paulinie, że się nią nie przejmujesz."

   ,, No dobra.. "

   ,, Zuch dziewczynka ! Przyjdę do Ciebie o 15 i zrobię Cię na bóstwo, jak zobaczy Cię to bez zastanowienia zapragnie Cię ;D " - zaśmiałam się.

   ,, Głupia jesteś ;D ;P ale przyjdź. "

- Zuza proszę zejdź na dół ! - krzyknął tato.
- Już idę. !

   ,, Kończę bo rodzicie wołają, pewnie będzie wykład ;/ "

   ,, Ok, trzymam kciuki za Ciebie, postaraj się wytrzymać. papapa ;* "

   ,, Dzięki. pa ;* " - wyłączyłam laptopa i zeszłam na dół na pożarcie lwom.

10 maj 2011

Rozdział 7

Ranek był jak każdy inny, standardowy. Rodziców nie było. Mama pojechała do kliniki weterynaryjnej, a tato do biura. Razem z Gośką zjadłyśmy jajecznicę a potem przyjechał po nią Sebastian i razem pojechali do szkoły. Miałam jeszcze 10min do przyjazdu autobusu więc usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Akurat na TVP1 była pogoda. Jarosław Kret oznajmił, że przez najbliższy tydzień temperatura nie spadnie poniżej dwudziestu stopni Celsjusza. No to super. Trzeba się będzie w końcu poopalać. Na żadnym kanale nie było nic ciekawego, więc wyłączyłam telewizor i poszłam do pokoju to torbę. Na przystanku było już kilka osób, ale nie było Anity. Usiadłam na ławce, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Znów zaczęłam rozmyślać o Łukaszu, o jego pocałunkach a raczej tylko jednym, wczorajszym. Przez cały czas czułam jego wargi na swoich, czułam jego zapach i silne ramiona, w których mogłabym trwać całe wieki.
- No hej.- stanęła nade mną Anita.- Czemu nie wchodzisz do autobusu ? - spytała, a ja zorientowałam się, że wszyscy weszli.
- Ach no tak, już.- zabrałam swoje rzeczy i weszłam do środka.
- O czym Ty tak myślisz ? Stało się coś ? - spytała Anita lekko zaniepokojona.
- Nie, a właściwie tak.
- No mów, nie trzymaj mnie w niepewności.- cała Anita.
- Byłam wczoraj z Dominikiem w kinie..
- i .. ? - zachęcała mnie przyjaciółka.
- Powiedział mi, że mnie kocha .. od roku.- nie patrzyłam na nią.
- Wiedziałam ! - krzyknęła a cały autobus popatrzył na nas.- Sorry.- milczałyśmy.
- Pocałował mnie.- Anita zrobiła wielkie oczy.
- No nie gadaj. Serio ? - nie mogła w to uwierzyć.- Ale czad !
- Ale to nie wszystko.
- Nie mów, że się przespaliście ? - szepnęła a ja popatrzyłam się na nią z pode łba.
- Penie, że nie. Łukasz przyszedł do mnie wieczorem.
- Mmm, musiało być ciekawie.- zaśmiała się.
- Całowaliśmy się.- była w większym szoku niż poprzednio.- Tato nas zobaczył.
- O ku*wa dziewczyno, masz szczęście w nieszczęściu.- dojechaliśmy do szkoły. Do lekcji miałyśmy jeszcze 15 min, więc usiadłyśmy na ławce przed budynkiem.- dwóch chłopaków w jednym dniu.. i co teraz zrobisz ? - zapytała tym razem na poważnie.
- Nie wiem.- patrzyłam na buty bo nie wiedziałam co zrobić ze wzrokiem. Słońce grzało niemiłosiernie.
- Czujesz coś do niego ? Do Łukasza.- dodała.
- Sama nie wiem.- odrzekłam po chwili.- nigdy nie czułam czegoś takiego do żadnego chłopaka.
- Wiesz, ja żartowałam wtedy jak mówiłam, że chcę was swatać.- zaśmiała się.- ale i tak było by fajnie gdybyście byli razem.- uśmiechnęłam się.
Zadzwonił dzwonek a my udałyśmy się pod klasę.
- Co mamy pierwsze ?
- Geografię.
Weszłyśmy do klasy jako ostatnie. Zajęłyśmy miejsca obok siebie i rozpakowałyśmy się. Super, zapomniała zeszytu. Trudno zgłosi się nieprzygotowanie. Lekcja strasznie się dłużyła a baba przynudzała. Wybawił nas dzwonek na przerwę.
- Na reszcie, już myślałam, że ta lekcja nigdy się nie skończy.- marudziła Anita.- teraz wf. Może znowu będzie się coś działo.- mieliśmy wf z 2d i 3a i przynajmniej raz w tygodniu jak robiło się cieplej i wychodziliśmy na boisko kto coś sobie robił. Ostatnio Klaudia wybiła sobie palca, Kuba złamał nogę a kilka osób zemdlało. Ogólnie lubię wf ale nie znoszę biegać. Dostaję zaraz zawrotów głowy i robię się cala blada, dlatego mama załatwiła mi zwolnienie z biegów na cały rok. Dzisiaj biegamy na 1km, więc ja będę siedziała na ławce ze słuchawkami w uszach. Gdy się przebrałyśmy wyszłyśmy z wuefistką na boisko i wtedy zobaczyłam Łukasza. No to genialnie, będziemy mieć razem wf. Odwróciłam się do niego plecami w nadziei, że mnie nie pozna. Zaczęłam słuchać Chrisa Browna - Yeah x3 i patrzyłam jak biegają. Akurat biegła Anita.
- Anita dawaj ! Szybciej ! - krzyknęłam do niej, widziałam jak się uśmiechnęła, czyli usłyszała.
- Cześć.- usłyszałam za sobą. odwróciłam się.
- A to Ty.. cześć.- powiedziałam obojętnie.
- Sorry za wczoraj.- usiadł koło mnie.- Nie planowałem tego.
- Nie planowałeś ? Więc to co mówiłeś pewnie też nie planowałeś.- powiedziałam nie patrząc na niego.
- To co mówiłem to jest prawda. Podobasz mi się.- na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech, czułam, ze na mnie patrzy.- żałuję tylko, że twój tato nam przerwał.
- a ja nie.- skłamałam.
- Łukasz! - ktoś go zawołał.- teraz Twoja kolei !
- Idę ! - krzyknął.- Może dasz się zaprosić na spacer ? Dzisiaj.
- Dzisiaj nie mam czasu. Jutro też nie.
- No to w sobotę. - uśmiechnął się tak jak najbardziej lubiłam.
- Zobaczę.- tak! tak! krzyczało serce ale usta zdecydowały coś innego.
- Czyli tak. Świetnie. Będę po Ciebie o 16.- wstał i pobiegł.
- Ale ja się jeszcze nie zgodziłam.- krzyknęłam za nim, ale on tylko się uśmiechnął.
____________________________________________

taki trochę krótki, ale wybaczcie nie miałam weny ;P

8 maj 2011

Rozdział 6

Co on tu robi ? Widziałam kątem oka trochę wkurzoną minę Dominika.
- To ja już pójdę.- popatrzyła na Łukasza i pocałował mnie w policzek.- Do zobaczenia jutro.
- Pa.- odpowiedziałam i patrzyłam jak odchodzi. Gdy zniknął w ciemnościach odwróciłam się do Łukasza. Patrzył na mnie i uśmiechał się. Wyglądał seksownie i tajemniczo.
- Więc co to za ważna sprawa ? - spytałam a on się jeszcze szerzej uśmiechnął.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz ? - podszedł bliżej.- Bo ja bardzo.
- O co Ci chodzi ? W co Ty grasz ? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ja ? W nic nie gram. Po prostu chciałem Cię zobaczyć.
- No to zobaczyłeś, możesz już wracać do domu.- powiedziałam stanowczo.
- Wiem, że tego nie chcesz.- podszedł jeszcze bliżej a ja cofnęłam się.- Podobasz mi się. Wtedy gdy
po raz pierwszy Cię zobaczyłem przed galerią nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Potem w parku odnowiły się moje nadzieje na odnalezienie Cię. Wydawałaś się wtedy inna niż we Wrocku, taka cicha, spokojna, wrażliwa ale tak samo piękna.- spoważniał. słuchałam nie mogąc w to uwierzyć.
- Każdą dziewczynę tak bajerujesz ? - zapytałam nie patrząc mu w oczy.
- Nie jestem taki sam jak wszyscy.- już się nie uśmiechał.
- Każdy tak mówi.- otworzyłam bramę i wchodziłam już na podwórko, gdy on złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nasze ciała stykały się. Trzymał mnie w mocnym i stanowczym uścisku. Czułam bicie jego serca, przyśpieszone ale nie bardziej niż moje. Patrzył mi głęboko w oczy. Czułam jego oddech na skórze aż przeszły mnie ciarki. Nasze wargi się spotkały. Zapomnieliśmy się w długim, namiętnym i pełnym rozkoszy pocałunku. To dziwne, dzisiaj dwóch chłopaków, mój najbliższy przyjaciel i kuzyn mojej przyjaciółki, którego w ogóle nie znam wyznali, że zakochali się we mnie, z obydwoma się całowałam, a z jednym nadal to robię. Gdyby widział to Dominik pewnie by mnie znienawidził. Starałam się o tym nie myśleć, tylko skupić się na Łukaszu i na tym co właśnie się stało. Jego pocałunek wywołał na moim całym ciele dreszcze, miałam ochotę na jeszcze, nie chciałam tego przerywać, chciałabym zatrzymać teraz czas.
- Zuzka! Do domu! Natychmiast!.- krzyknął tato z drzwi. Oderwaliśmy się od siebie od razu.
- O Boże.- podniosło mi się ciśnienie. Łukasz wydawał się spokojny.- Muszę iść. Pa.- pobiegłam do domu zostawiając go samego na chodniku. Tato był wkurzony.
- Cześć tatusiu.- udałam niewiniątko i pobiegłam do swojego pokoju.
- Pogadamy jutro.- krzyknął za mną.
Była 22. Dzisiaj wydarzyło się zbyt dużo. Miałam tyle rzeczy do przemyślenia. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Na szczęście nie miałam zadanej pracy domowej na jutro. Leżałam na łóżku a Meysi położyła się koło mnie. Przytuliłam się do niej i głaskałam jej futerko, rozmyślając o dzisiejszym dniu. Co ja mam teraz zrobić ? Jak się jutro w szkole zachować ? Nie chcę zranić Dominika, to mój przyjaciel, zawsze mogłam na niego liczyć i chcę, żeby tak zostało. A Łukasz ? Co z nim ? Od zawsze - a raczej od trzech dniu bo tylko tyle się znaliśmy - czuję do niego coś więcej. Nie wiem jak to określić. Nie wiem co to jest ale wiem, że nie jest mi obojętny. I ten dzisiejszy pocałunek był zupełnie inny niż Dominika. Gdy Łukasz mnie całował czułam się kobietą, dojrzałą i wartościową a nie głupią piętnastolatką. Boję się, że on tylko gra, że chce zaliczyć kolejną laskę do kolekcji. Przecież mógłby mieć każdą, co on widzi we mnie ?
- Hej. Mogę ? - Wychyliła głowę zza drzwi Gośka. Kiwnęłam głową. Usiadła na krześle koło biurka i przyglądała mi się.- No siostra nie spodziewałam się tego po Tobie.
- O co Ci chodzi ? - zapytałam domyślając się.
- No o tego Łukasza.- uśmiechnęła się.- Nie sądziłam, że tak szybko przejdziesz do rzeczy.
- Jeśli masz tak głupio gadać to wyjdź.- wkurzyłam się. Zawsze byłyśmy w dobrych stosunkach. To od niej dowiedziałam się całowaniu, miesiączce, seksie itp. Zawsze mogłyśmy na sobie polegać. Mogłam liczyć na jej wsparcie. Byłyśmy ze sobą zżyte od początku.
- Nie denerwuj się tak. Chciałam tylko powiedzieć, że nie powinnaś całować się z chłopakiem którego nie znasz i to przed domem.- przerwała.- Wiesz, że jutro rodzice zrobią Ci wykład o tym.- było to raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Wiem.- usiadłam.- Ale ja tego nie planowałam, samo jakoś tak wyszło.- powiedziałam patrząc na nią, wiedziałam, że mnie zrozumie.- On jest inny niż wszyscy. Miły, inteligentny, tajemniczy, błyskotliwy a przede wszystkim uroczy. Znam go od niedawna ale czuje się przy nim jakbyśmy się znali od lat. Czuję coś do niego, ale nie jestem pewna co. Cały czas o im myślę, nawet śni mi się po nocach.- zaśmiałam się a ona słuchała mnie uważnie.- Gdy jest blisko czuję się niepewnie, mam dreszcze za każdym razem gdy mnie dotknie. Widzę blask w jego oczach i od razu mięknął mi kolana. Z jednej strony chciałabym z nim być, ale z drugiej boję się, że mnie zrani. Nie chcę cierpieć.
- Oj siostrzyczko.- uśmiechnęła się przyjaźnie.- wiem, co czujesz, też to kiedyś przechodziłam.
- Gdy dzisiaj mnie pocałował, czułam, że żyję, tak jakby czas się zatrzymał i był tylko on i ja, nikt więcej, żadnych przeszkód.
- Poczekaj, przemyśl to wszystko, poznaj go bliżej.- poradziła Gośka.
- Żeby to było takie proste.- wymamrotałam a ona zaśmiała się.
- Dasz radę.- poklepała mnie po ramieniu.- Musisz być silna.
- Dzięki.- przytuliłam się do niej.- za wszystko.
- Spoko. Jesteśmy siostrami, musimy trzymać się razem.- uśmiechnęła się i wstała.- Dobra ja idę bo jutro szkoła wzywa. Dobranoc.- otworzyła drzwi.- Tylko pamiętaj.. nie całuj się z chłopakami przed domem, jeszcze nie teraz.- zaśmiałam się.
- Ok. Będę pamiętać. Dobranoc.
Gośka wyszła a ja położyłam się koło Meysi. Nie mogłam zasnąć. W głowie miałam mętlik. Za dużo tego wszystkiego. Nie pamiętam kiedy usnęłam.

6 maj 2011

Rozdział 5

Odwróciłam się i zobaczyłam Łukasza. Stał z rękami w kieszeni i przyglądał się mi.
- Czemu tak szybko wyszłaś ? – spytał.
- Gorąco się zrobiło.- boże jak to głupio zabrzmiało. Uśmiechnął się.- Długo już tak stoisz ? – zapytałam łapiąc powietrze.
- Hm.. chwile.- podszedł bliżej a mi zrobiło się słabo. Och ale pięknie pachnie.- myślałem, że przeze mnie.- staliśmy tak chwile, gdy ktoś przyszedł.
- Yyy.. przeszkadzamy ? – zapytał Dominik, a ja dopiero zorientowałam się jak bardzo blisko siebie staliśmy.
- Tak.
- Nie.- odrzekliśmy jednocześnie a ja spuściłam głowę. Mateusz i Justyna zaczęli się śmiać.
- Chodźmy był już pierwszy dzwonek.- powiedziała do mnie Anita.- Nie chcemy się spóźnić na polski.- od kiedy to ona była taka punktualna ?
Łukasz uśmiechnął się. Zobaczyłam minę Dominka, była obojętna, nie mogłam z niej nic odczytać.
- Zuza to jak z tym kinem dzisiaj ? – spytał Dominik patrząc to na mnie to na Łukasza.
- No tak, idziemy.- uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Będę po Ciebie o 17.- pokiwałam potwierdzająco głową i poszłyśmy z Anitą do klasy.
- Będziesz się spowiadać z tego.- powiedziała Anita wchodząc do klasy.- mnie.- zaśmiała się a ja przewróciłam oczami i usiadłam w ławce.
Lekcje minęły dość szybko. Anita nie chciała mi uwierzyć, że wtedy przy oknie nie wydarzyło się nic, nie miałam już argumentów i sił, żeby ją dalej przekonywać. Wróciłam do domu, zjadłam obiad i zaczęłam się przygotowywać na niby randkę z moim przyjacielem. Otworzyłam szafę i myślałam co założyć. Przymierzyłam chyba z dziesięć bluzek ale żadna nie przypadła mi do gustu. W końcu zdecydowałam się na ciemne jeansy, fioletową tunikę, długi siwy sweterek i baleriny. Poprawiłam makijaż, rozpuściłam włosy i założyłam opaskę pod kolor bluzki. Włożyłam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki i zeszłam na dół.
- Wychodzę.- rzuciłam i wyszłam.
Dominik już czekał. Podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć.- uśmiechnęłam się.- idziemy ?
- Cześć. Tak chodźmy.
Pół godziny później byliśmy już we Wrocku. Kupił bilety na ,,Salę Samobójców” i weszliśmy na sale. Po filmie zabrał mnie na kolacje do knajpki niedaleko. Zajęliśmy stolik, ja zamówiłam sałatkę z kurczaka i dietetyczną colę a Dominik skrzydełka z kurczaka i cole. Zaczęliśmy jeść gdy nagle zapytał.
- Czy Ciebie i Łukasza coś łączy ? – prawie się zakrztusiłam sałatą.
- Nie no coś Ty ? –upiłam trochę coli.- przecież my się prawie nie znamy.
- Dzisiaj widziałem coś innego.- spojrzałam na niego, wydawał się smutny, nie wiedziałam co powiedzieć.- Widziałem jak na Ciebie patrzy.- przerwał.- tak nie patrzy się na koleżankę.
- Wydawało Ci się.- rzuciłam i zaczęłam jeść.
- Wątpię.- popatrzył na mnie.- Ty też nie patrzyłaś na niego jak na nowo poznanego kolegę.- puściłam tę uwagę mimo uszu. Wolałam się nie odzywać w tej sprawie, bo wiedziałam, że w jego słowach coś było. Mówił prawdę, ale ja nie chciałam tej prawdy przyjąć. Nie chciałam robić sobie nadziei. Do końca kolacji milczeliśmy.
Zjedliśmy, Dominik zapłacił rachunek i poszliśmy do parku na spacer. Było mało osób, dziwne. O tej porze zazwyczaj nie było wolnej ławki. Szliśmy przez chwile w niezręcznej ciszy. Już chciałam coś powiedzieć, ale pierwszy odezwał się Dominik.
- Czy Ty tego jeszcze nie zauważyłaś ? od pewnego czasu, chyba już od ponad roku jestem w Tobie zakochany po uszy.- nie patrzył na mnie. Patrzył przed siebie.- To co mówią w szkole to nie plotki.. to szczera prawda.
- Ale..- powiedziałam cicho.
- Proszę nie przerywaj mi.- uniósł lekko lewą rękę.- wiem, że traktujesz mnie jak przyjaciele, rozumiem to, ale ja już dłużej tak nie mogę. Czuję do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Zawsze byłaś dla mnie kimś więcej. Zawsze gdy Cię widzę, albo gdy jesteśmy razem jestem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy. Cieszę się, że taka dziewczyna jak Ty chce spędzać swój czas z takim chłopakiem jak ja. Zawsze myślę o Tobie. Co robisz, z kim jesteś, co myślisz. Chciałbym być dla Ciebie kimś więcej tak samo jak Ty jesteś dla mnie.- przerwał. Przystanęliśmy, popatrzyłam w jego piwne oczy i zobaczyłam ból. Miałam łzy w oczach. Nie tego się spodziewałam. .- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że nie ważne co się teraz stanie, co sobie o mnie pomyślisz, ja zawsze będę przy Tobie, o każdej porze dnia i nocy, zawsze będziesz mogła na mnie liczyć.
- Dziękuję.- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
Staliśmy tak wpatrzeni w siebie a Dominik przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Przez chwilę stałam nieruchomo a potem odwzajemniłam pocałunek. Było długi, delikatny i zmysłowy.
- Przepraszam.- odsunął się.- nie powinienem.- oczy miałam nadal zamknięte.
- Nie przepraszaj.- uśmiechnęłam się.- bardzo dobrze całujesz.- powiedziałam chcąc rozładować napięcie między nami. Zadziałało. Oboje roześmieliśmy się.
- Chyba powinniśmy już wracać. Późno się zrobiło.
- Ok.- położył mi rękę na ramieniu i wróciliśmy do naszego miasteczka.
Przez całą drogę milczeliśmy. Żadne z nas nie chciało zaczynać od początku tego tematu. Musieliśmy to przemyśleć na spokojnie. Odprowadził mnie pod samą furtkę.
- Dzięki za miły wieczór.- powiedziałam.
- Nie ma za co.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.- mam nadzieje, że nie przestraszyłem Cię swoimi wyznaniami i będziemy nadal dobrymi przyjaciółmi.
- No pewnie, to masz jak w banku. Nigdy się mnie nie pozbędziesz.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie chcę się Ciebie pozbywać.- i znów zapadła niezręczna cisza, którą przerwał czyjeś chrząkanie. Oboje popatrzyliśmy się na postać stojącą niedaleko nas.
- Nie chcę wam przeszkadzać ale mam ważną sprawę do Zuzy.- ten głos rozpoznam wszędzie. To był Łukasz.

4 maj 2011

Rozdział 4

Gdy wyszłam rano z domu i doszłam na przystanek okazało się, że nikogo nie ma.
- Spóźniłam się ?! nie możliwe.- powiedziałam do siebie. Usiadłam na ławce czekając na nie wiadomo co. Usłyszałam czyjeś kroki.
- A może jednak przyszłam za szybko ? – wyszeptałam do siebie.
Wstałam, żeby zobaczyć kto idzie. Zamurowało mnie. To był Łukasz. Był tak przystojny, że za każdym razem gdy go widziałam nogi mi miękły. Ale stop ! Był w samych jeansach. Bez koszulki. Ale teraz było wspaniale widać jego dobrze zbudowane ciało. Jego tors aż wołał: ,,Wtul się we mnie !” Skąd on się tu wziął ?
- Witaj Zuzanno.- powiedział z uśmiechem i podszedł do mnie tak, że nasze ciała prawie się stykały.
- Cześć.- wydukałam.- Co Ty tutaj robisz ? – zapytałam ciężko oddychając. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Nie mogłem się doczekać kiedy Cię znowu zobaczę, więc przyszedłem po Ciebie.- powiedział to słodkim i aksamitnym głosem, że o mały włos się nie przewróciłam.- Dostałaś wczoraj mojego sms’a ? – czułam na sobie jego równomierny oddech a ręce na moich biodrach, pokiwałam twierdząco głową nie mogąc wydusić żadnego słowa.- To dobrze.- szepnął mi do ucha a potem popatrzył mi prosto w oczy. Widziałam w jego błękitnych oczach troskę, miłość, czułość i pożądanie. Gdyby mnie nie podtrzymywał pewnie leżałabym już na ziemi. Powoli zaczął się do mnie przybliżać, chociaż i tak był już bardzo blisko. Już prawie nasze usta się stykały gdy nagle zaczął dzwonić budzik.
- Nie, tylko nie to, nie teraz..- wybełkotałam.- śnie powróć do mnie ! – syknęłam, ale nic się nie stało, więc wkurzona poszłam do łazienki. Umyłam twarz i spojrzałam w lustro.
- Co się z Tobą stało Zuza ? Kompletnie Ci odbiło.
Ubrałam się w żółtą bluzkę na krótki rękaw i jeansy a do tego trampki. Włosy związałam w koński ogon, nałożyłam lekki makijaż i zeszłam na śniadanie. Przy stole siedziała Gośka i jadła płatki z mlekiem.
- Cześć śpiochu.- uśmiechnęła się Gośka.
- Cześć, gdzie rodzice ? – zapytałam.
- Mama jeszcze śpi, a tato miał pilne wezwanie do biura.- wzięła łyżkę płatków do buzi.- Chcesz płatki ?
- Pewnie.- siostra podała mi płatki, z lodówki wyjęłam mleko i zaczęłam jeść myśląc o dzisiejszym śnie.- Pamiętasz tego chłopka z Wrocka ?
- To ciacho z którym..
- Tak tego.- przerwałam jej.- Ma na imię Łukasz.
- Skąd wiesz ? Znasz go ? – ożywiła się.
- W pewnym sensie. Jest kuzynem Anity i dopiero co się przeprowadził z rodzicami i siostrą tutaj. Ma 16 lat i raczej nie jest dla Ciebie.- zaśmiałam się.
- Oj tam, oj tam. Tylko 3 lata różny to wcale nie tak dużo, ale wygląda na starszego.- uśmiechnęła się uwodzicielsko tak jakbym to nie ja tu siedziała tylko Łukasz.
- Dobra, dobra zapomniałaś o Sebie ? – kopnęłam ją pod stołem.
- Au! To już pomarzyć nie można ? – zaśmiała się Gośka. Przewróciłam oczami i odniosłam talerz do zmywarki, wzięłam torbę z książkami i pogłaskałam na pożegnanie Meysi.
- Dobra ja spadam bo się spóźnię. Nara.- pomachałam jej i wyszłam.
Na przystanku stali już wszyscy, Anita również.
- Cześć. Pisał do Ciebie wczoraj Łukasz ? – cała Anita. Prosto z mostu bez owijania w bawełnę. Pewnie ona dała mu mój numer.
- Tak.- rzuciłam obojętnie.
- No i ? – dopytywała się.- Co napisał ?
- Nic. Dobranoc.- Trochę skłamałam, ale przecież nic się nie stało.
- Tylko tyle ? – zawiedziona usiadła na ławkę.- Myślałam, że zaprosił Cię do kina czy coś takiego.
Wsiadłyśmy do autobusu i po paru minutach byłyśmy już w szkole. Oczywiście podszedł do nas Krzysiek. Po dzwonku poszłyśmy na lekcje. Czekały nas dwie godziny męczarni na polskim. Nie znoszę środy tylko i wyłącznie przez polski i polonistkę. Uwzięła się na mnie od początku pierwszej klasy. Siedziałam w ławce razem z Baśką, klasową kujonkom. Była raczej typem samotnika. Nie widziałam, żeby miała jakąś przyjaciółkę. Miała na sobie białą koszulę i sweterek w różowe romby i czarne jeansy. Włosy miała krótkie, związane w dwa kucyki i zero makijażu, nawet nie używała błyszczyku. Gdyby zmieniła trochę szafę z ubraniami i zastosowała lekki make-up była by na prawdę niezłą laską. Nauczycielka pokazywała jak robi się wykresy do zdań wielokrotnie złożonych, może i bym to zrozumiała ale najpierw muszę nauczyć się zwykłych zdań podrzędnych i współrzędnych. Nie szło mi to najlepiej. Prawie całą lekcje przesiedziałam, oglądając za oknem jak trzecia klasa (chłopcy) grają w siatkę na boisku i myśląc o Łukaszu. Czemu cały czas o nim myślę ? Co w nim takiego jest ? No dobra wystarczy, że na Ciebie spojrzy a Ty już robisz wszystko czego chce. Czemu aż tak zawrócił mi w głowie ? Przecież ja go w ogóle nie znam. Z przemyśleń wyrwała mnie nauczycielka.
- Panno Michalczak. Czy ja Ci w czymś przeszkadzam ? – zapytała groźnie polonistka.- Może powiesz mi jak się buduje wykres do zdania wielokrotnie współrzędnego ?
- Eee..- nie miałam zielonego pojęcia o co w tym chodzi.
- Tak myślałam.- odwróciła się do tablicy i zaczęła znowu coś tłumaczyć a ja starałam się tym razem słuchać. Na moje szczęście zadzwonił dzwonek. Razem z Anitą wyszłyśmy z klasy i poszłyśmy w stronę stołówki. Usiadłyśmy na naszym stałym miejscu razem z Dominikiem, Krzyśkiem, Karolem, Mateuszem i Justyną. Mati i Jasta chodzili ze sobą od dwóch miesięcy ale tak na prawdę to są ze sobą już chyba 3 raz. Niektórzy obstawiają kiedy zerwą i znowu do siebie wrócą. Oni o wszystkim wiedzą ale jakoś się tym nie przejmują. Gdy tak siedzieliśmy i każdy się ze sobą przekomarzał Anita pomachała do kogoś. Odwróciłam się i zobaczyłam Łukasza, który szedł już w naszą stronę. Trochę się zestresowałam ale starałam się zachowywać normalnie.
- Cześć.- powiedział Łukasz z uśmiechem do wszystkich a Anita przedstawiła każdego po kolei.
Znowu czułam na sobie jego wzrok.
- Sorry.- powiedziałam i wstałam.- zaraz wracam.- wyszłam ze stołówki i poszłam na korytarz. Stanęłam koło okna wpatrując się na niektórych uczniów, którzy wyszli na boisko przewietrzyć się przed kolejną lekcją. Stałam tak chwile gdy poczułam, że ktoś za mną stoi.
____________________________________________

Cieszę się, że wam się podoba ;D 
mam nadzieje, że w następnych rozdziałach nie zawiodę was ;)

2 maj 2011

Rozdział 3

Wchodząc do parku zauważyłam Anite, miała  na sobie marynarską spódnicę bombkę i opinającą w pasie białą bluzkę oraz białe sandałki na obcasie. Wyglądała ślicznie. Stała z jakąś dziewczyną, domyśliłam się, że to Michalina, młodsza siostra Łukasza, ale jego nie widziałam. Możliwe, że coś mu wypadło i nie mógł przyjść. Trochę się zawiodłam, nawet nie wiem czemu, przecież go w ogóle nie znałam. Mógł okazać się chamem, który wyrywa panienkę za panienką. Przyjaciółka machała do mnie pokazując gdzie są.
- Cześć.- uśmiechnęłam się.
- Zuza to jest Michaśka moja kuzynka, a to jest Zuza moja przyjaciółka. dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie i podała mi rękę. Ubrana była z białą mini spódniczkę materiałową i turkusową koszulkę na ramiączkach. Włosy miała związane w końsku ogon a grzywka opadała na jej czoło. Była śliczną blondynką chyba farbowaną z dużymi niebieskimi oczami, których każdy mógłby jej pozazdrościć. Była wysoka i szczupła. Ciało miała proporcjonalne, wyglądała na trochę starszą niż jest w rzeczywistości.
- Cześć. Miło mi Cię poznać.- powiedziała. Nie wyglądała na grzeczną i nieśmiałą dziewczynkę.
- Mnie również.- obdarzyłam ją uśmiechem, myśląc czy zapytać o Łukasza, ale Anita mnie wyprzedziła.
- Kurde, gdzie jest Łukasz ? Miał się nie spóźnić.
- O już jest.- pokazała Michalina w stronę za mną i uśmiechnęła się szeroko.
- Hej. Przepraszam za spóźnienie ale wypadło mi coś pilnego.- powiedział a ja gdy go tylko zobaczyłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To było on. Ten sam chłopak, który był wczoraj przed galerią. Miał taki męski a zarazem słodki głos, że mógłby uwieść nim każdą. Boże mam nadzieje, że mnie nie poznał. Wyglądał tak samo zabójczo. Założył dzisiaj zieloną koszulkę na krótki rękaw (jakby wiedział, że ja będę miała zieloną sukienkę i zrobił to specjalnie ale to niemożliwe) i brązowe spodenki. Zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, przez cały czas na niego patrzyłam. Chyba to zauważył bo się uśmiechnął.
- Łukasz to jest Zuza moja przyjaciółka, a to jest Łukasz mój kuzyn, o którym Ci opowiadałam.- puściła mi oko i bezgłośnie zapytała ,,Czy on nie jest cudowny?"
- Cześć.- uśmiechnął się słodko a mi nogi prawie się ugięły.- My się chyba znamy.- O nie. A jednak.- Nie spodziewałem się, że Cię tu dzisiaj zobaczę.- uśmiechnął się szeroko i pokazał rząd białych zębów.
- Ja też nie.- cała poczerwieniałam, teraz nawet nie chciałam na niego spojrzeć.
- To wy się znacie ? - zdziwiła się Anita.- Czemu ja nic o tym nie wiem ? - oburzyła się.
- Wiesz.- odpowiedziałam jej.- przecież Ci dzisiaj w szkole mówiłam.
- O nie. Powiedziałaś mi o tym chłopaku, z którym twoja siostra chciała..- przerwała widząc moja wkurzona minę. Lubię Anite, ale czasami ma niewyparzony język i jak coś palnie to normalnie masakra.
- Co chciała twoja siostra ? - dopytywał się Łukasz z uśmiechem.
- Nic.- powiedziałam. Byłam w dalszym ciągu czerwona. Czułam, że jest mi gorąco, bardzo gorąco, bardziej niż powinno być.
- Po prostu fantazjowała o tobie.- odpowiedziała mu Anita nie zważając na mnie. Łukasz zaczął się głośno śmiać a ja chciałam stamtąd uciec jak najszybciej.
- No braciszku wiedziałam, że masz powodzenie u dziewczyn, ale nie, że aż takie.- odezwała się w końcu Michalina.
Łukasz popatrzył na mnie a ja poczerwieniałam jeszcze bardziej. Nie wiedziałam co mam zrobić. Pewnie pomyśli, że jestem jakaś głupia i nie będzie chciał ze mną gadać. Nastała niezręczna cisza.
-No dobra to może pójdziemy w końcu na tę ,,wycieczkę krajoznawczą" ? - odezwała się pierwsza Anita.
- Ok chodźmy.- zgodziło się jednocześnie rodzeństwo.
Pokazałyśmy im wszystkie zakątki naszego miasteczka. Gdzie chodzą pary na spacery, gdzie najlepiej jeździć na rolkach, gdzie iść kiedy chce się być samemu, gdzie są nasze ulubione miejsca, które sklepy są najlepsze, gdzie mieszkają fajni ludzie, gdzie lepiej nie wchodzić. Bardzo dużo się o nich dowiedziałyśmy. Mieli ciekawe życie w Gdańsku ale przeprowadzili się tutaj, żeby mieć bliżej rodzinę a poza tym ich rodzicie stęsknili się za rodzinną miejscowością. Mieszkali tutaj jak byli dziećmi ale gdy się pobrali wyprowadzili się do Gdańska aby ich dzieci miały lepsze warunki do rozwoju i nauki. Michalina stwierdziła, że nie może już patrzeć na morze i jest szczęśliwa, że się tu przeprowadzili. Ja się prawie nie odzywałam, przez cały dzień czułam wzrok Łukasza na sobie, dalej było mi głupio i czułam się trochę nieswojo. Do domu wróciłam około 20. Rodzice oglądali TV a Meysi leżała koło nich na sofie. Gdy mnie zobaczyła od razu do mnie przybiegła. Pogłaskałam ją i przytuliłam się do niej, już chciała mnie polizać językiem ale na szczęście zdążyłam się odsunąć. Nie znoszę jak ona tak robi, ale i tak ją kocham. Gośka zapewne jest w swoim pokoju z Sebastianem, widziałam jego auto na podjeździe. Poszłam do łazienki, napuściłam wody do wanny, nalałam mój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu truskawki i weszłam do wanny odprężając się. Po jakiejś godzinie ktoś pukał.
- Zuza pospiesz się, bo nie wytrzymam dłużej.- starał się powiedzieć groźnie ale mu nie wyszło.
- No już, daj mi jeszcze 15, 20 min i wychodzę.- zaśmiałam się.
- Zwariowałaś ? Nie wytrzymam tyle.- widziałam jak stąpa z nogi na nogę.
- To idź na dół, tam zapewne jest wolna.- podpowiedziałam.
- Ej, masz racje.- pobegł a ja nie wytrzymałam ze śmiechu. Lubiłam Sebe, zawsze mogłam się z nim pobrechtać z Gośki i ze wszystkiego innego.
Gdy weszłam do pokoju i zobaczyłam ten bałagan z niedzieli postanowiła, że dzisiaj to posprzątam no i tak zrobiłam. Meysi oczywiście mi pomagała i uwinęłyśmy się z tym w 1,5h. Była 23 a ja jeszcze musiałam odrobić lekcje. Położyłam się po północy a mój pies oczywiście koło mnie. Zobaczyłam jeszcze czy nie dostałam żadnej wiadomości. Jest. ,,1 wiadomość od: nieznany". Otworzyłam sms i z niedowierzaniem przeczytałam ,,Pewnie już śpisz, dlatego przepraszam, że Cię budzę ale chciałem powiedzieć Ci tylko DOBRANOC i że bardzo ładnie wyglądasz jak się rumienisz. Ł " Przeczytałam to 5 razy, uśmiechnęłam się i usnęłam.