11 sie 2011

koniec.

 Przepraszam, ale nie do kończę już tego opowiadania.
Nie mam za bardzo czasu i chęci do pisania.
Teraz jak przyjdzie rok szkolny muszę w końcu wziąć się do nauki, 
czekają mnie testy gimnazjalne i muszę się przyłożyć.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, za to, że czytaliście.
Wiem, że nie było idealne, czasami nudne, czasami trudne do zrozumienia,
Czasami pisałam strasznie chaotycznie.
Mimo to czytaliście i i podobało wam się.
Za to wszystko strasznie dziękuję ;*

3 sie 2011

Rozdział 24

Do sali wszedł Adam i uśmiechnął się.
- Jak się czujesz mała ? - spytał.
- Bywało lepiej.- odpowiedziałam a on usiadł koło mnie.- Przepraszam i dziękuję.- powiedziałam od razu.
- Boże wszyscy mnie dzisiaj przepraszają. Co to dzień dobroci dla zwierząt ? - zaśmiał się.- Za co ?
- Dziękuję za to, że wyszedłeś mnie szukać i znalazłeś, po części uratowałeś mi życie.- uśmiechnął się. Nie sądziłam, że aż tak bardzo podoba mi się jego uśmiech. Był na prawdę słodki jak się uśmiechał.
- Spoko, drobiazg. A za co przepraszasz ? - spojrzał wyczekująco, chyba wiedział o czym myślę.
- No wiesz...za imprezę, za to, że Cię pocałowałam.- przerwałam na chwile.- miałeś racje, wiedziałam, że to wkurzy Łukasza i zrobiłam to specjalnie ale uwierz nie żałuję.- starałam się zabrzmieć normalnie.
- Pogodziliście się ? - albo mi się zdawało albo usłyszałam w jego glosie nutkę rozczarowania.
- Jeszcze mu nie wybaczyłam. Wytłumaczył mi wszystko ale muszę to przemyśleć.- oboje milczeliśmy.- Kto Cię dzisiaj jeszcze przepraszał ? - zapytałam z uśmiechem chcą rozładować atmosferę.
- Łukasz.- miał zaskoczoną minę.- Za to w klubie.
- Aha.- tylko tyle powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Tego samego dnia odwiedzili mnie jeszcze pozostali przyjaciele cieszyłam się, że są ze mną. Na prawdę czułam się o wiele lepiej. Pielęgniarka podała mi jakieś środki znieczulające, więc na szczęście nic mnie nie bolało. Wieczorem gdy wszyscy wyszli zadzwoniła do mnie Gośka, przepraszała, że nie może przyjechać i że strasznie się o mnie martwiła. Opowiedziałam jej wszystko od początku co się zdarzyło. Rozmowa z nią pomogła mi. Oczywiście nie obeszło się bez zrypy, że dowiaduje się dopiero teraz. U niej wszystko dobrze się układa. Pracują razem z Sebastianem, w weekendy chodzą na imprezy, poznali nowych ludzi. Zastanawiają się nawet, żeby przenieść się do Anglii na stałe. Zdałam sobie sprawę jak bardzo mi jej brakuje. We wrześniu ma 20-ste urodziny, muszę zastanowić się jaki prezent jej kupić. Rozmawiałyśmy ponad godzinę, potem usnęłam od razu. Byłam słaba, lekarze mówili, że niedługo może wypiszą mnie ze szpitala, ale muszę dużo odpoczywać i nabierać sił. Przez następne trzy dni leżałam w szpitalu. Codziennie miałam gości. Łukasz przesiadywał ze mną cały dzień. Nawet jeśli nie w sali to na korytarzu. W sobotę rano wypisali mnie. Rodzice zabrali mnie do domu i obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Oprócz złamanej nogi, siniaków i wstrząśnienia mózgu nic mi nie było. Lekarz w dalszym ciągu kazał mi odpoczywać i nie obciążać nogi. Tak więc ja leżałam a mama i pani Dorota latały koło mnie i tylko "Może zrobić Ci herbatki ?", "Potrzebujesz czegoś ? Może skoczyć do sklepu ?", "Może masz ochotę na czekoladę ? Albo na coś innego ?". Miło, że się martwiły, ale na prawdę czułam się dobrze. Towarzystwa dotrzymywał mi Adam. Jeszcze nigdy tak długo ze sobą nie gadaliśmy. Dowiedziałam się trochę o nim i zmieniłam zdanie co do jego osoby. Był na prawdę fajnym kolegą. Dużo w życiu przeszedł: śmierć starszego brata, rozwód rodziców i własny wypadek z którego cudem wyszedł żywy. Udawał twardego ale w głębi duszy wcale taki nie jest. Byłam zła sama na siebie, że tak go traktowałam na początku. Ale teraz to się zmieni, obiecałam sobie. Po południu przyszedł Łukasz.
- Hej.- uśmiechnął się i usiadł na krześle obok biurka.- Już myślałem, że mnie nie wpuszczą.
- Ale wpuścili..- leżałam na łóżku i zajadałam się ciastkami w cze3koladzie.- Poczęstujesz się ? - wyciągnęłam w jego stronę opakowanie.
- Nie dzięki.- nastała chwila milczenia.- Jak się czujesz ? - zapytał po chwili.
- Dobrze, nie mogę jeszcze chodzić, muszę oszczędzać nogę, ale już lepiej.- uśmiechnęłam się.- Posłuchaj, myślałam o tym co mi powiedziałeś w szpitalu. Długo rozważałam za i przeciw, zastanawiałam się co zrobić, ale doszłam do wniosku, że wybaczę Ci..
- Skarbie.- usiadł na łóżku koło mnie i chciał mnie pocałować.
- Jeszcze nie skończyłam.- odsunęłam go od siebie.- To, że Ci wybaczyłam nie znaczy, że wszystko będzie tak jak kiedyś. Jeśli na prawdę Ci na mnie zależy będziesz musiał się starać, żebym Ci na nowo zaufała. Nie wymarzę z pamięci tego co się stało, dalej to tkwi we mnie, ale kocham Cię i nie mogę żyć bez Ciebie. Po prostu nie mogę.- przytulił mnie, czułam się bezpiecznie, tego mi brakowało.
- Nigdy więc Cię nie zawiodę.. obiecuję.
- Proszę tylko nic nie obiecuj, nie zniosę jeśli wszystko znowu trafi szlag. Po prostu nie zniosę tego.- z oczu poleciały mi łzy. Starł je kciukiem i pocałował mnie. Znowu poczułam jego usta, ciepłe i miękkie. Rozpłynęłam się, mogłabym tak siedzieć w jego ramionach cały czas.
- Kocham Cię.- wyszeptał.- Jak nikogo na świecie.- uśmiechnęłam się.
Siedzieliśmy tak na łóżku wtuleni w siebie przez cały czas rozmawiając.
- Aha i jeszcze jedno..- spojrzał na mnie pytająco.- Masz być miły dla Adama.- po jego minie wyczytałam, że nie jest zachwycony.- Nie musisz się z nim przyjaźnić, bądź tylko dla niego miły.. zrób to dla mnie, proszę.
- Dobrze, ale robię to tylko dla Ciebie.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Masz pozdrowienia od Miśki i Anity.- powiedział.- Anita chciała przyjść, ale Krzysiek porwał ją na basen.- zaśmiał się.- Kazała Ci przekazać, że przyjdzie jutro.
- Spoko, będę czekać.- uśmiechnęłam się.
Nadeszła godzina dwudziesta i Łukasz musiał się zbierać. Pożegnaliśmy się, pocałował mnie i wyszedł. Przez cały wieczór uśmiechałam się, byłam po prostu szczęśliwa. Cieszyłam się, że mu wybaczyłam, nagle poczułam się o wiele, wiele lepiej, ulżyło mi. Do pokoju wszedł Adam.
- Mogę ? - spytał.
- Pewnie.- uśmiechnęłam się.- Siadaj.- wskazałam na krzesło.
- Pogodziliście się ? - zapytał po chwili, nie wyglądał na zadowolonego.
- Tak.- odpowiedziałam.- Kocham go i chcę z nim być.
- A jeśli znowu Cię zrani ? Po raz kolejny mu wybaczysz ?
- Nie, wtedy nie dam mu drugiej szansy. Ale na razie nic nie zrobił, stara się, kocha mnie a ja jego, to jest najważniejsze.- odpowiedziałam.- Jestem szczęśliwa.
- Tylko następnym razem nie posługuj się mną, żeby się na nim zemścić.- w jego tonie było słychać wrogość i złość. Nigdy nie słyszałam, żeby tak mówił.
- Wtedy na imprezie byłam wstawiona nie wiedziałam co robię, znaczy wiedziałam, ale nie za bardzo panowałam nad tym.- patrzył z niedowierzaniem.- przepraszam po raz kolejny, nie chciałam dać Ci nic do zrozumienia tym pocałunkiem.
- Za późno.- powiedział.- Albo jesteś ślepo zapatrzona w Łukasza albo starasz się tego nie zauważać, ale czuje coś do Ciebie i wiem na pewno, że to nie jest tylko i wyłącznie przyjaźń, tylko coś więcej.- wyszedł a ja zostałam sama w pokoju z tysiącem myśli.
_______________________________________________________________

Przepraszam, ale ten rozdział jest nudny i krótki, nie miałam na niego pomysłu. 
Następny postaram się napisać już lepszy. 

29 lip 2011

Rozdział 23

Zobaczyłam tylko białe światło, usłyszałam pisk opon i poczułam silne uderzenie. Potem już nic nie czułam, nic nie słyszałam i nic nie widziałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czułam się tak jakbym była lekka jak piórko i unosiła się w powietrzu. W oddali słyszałam czyjś szloch, nie był zbyt wyraźny ale zdaje się, że to chyba kobieta, zanosiła się głośnym szlochem i coś mówiła, ale nie wiedziałam co. Skądś znałam ten głos, tylko nie wiedziałam skąd. Po chwili gdy odezwał się męski głos, słyszałam już wyraźnie, wtedy zrozumiałam, że to byli moi rodzice. Tylko czemu płakali ? Próbowałam sobie przypomnieć co się stało i gdzie ja teraz jestem. Pamiętam imprezę, bójkę Adama i Łukasza, kłótnie z Anitą i ... wypadek. Właśnie miałam wypadek, chyba potrącił mnie samochód. Już chciałam krzyknąć, że nic mi nie jest, żeby się nie martwili, żyję i mam się dobrze, ale nie mogłam, głos ugrzązł mi w gardle, nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Chciałam się poruszyć, ale moje ręce i nogi odmawiały posłuszeństwa. Nie miałam pojęcia co zrobić, żeby dać znać rodzicom, że żyję, i żeby się nie martwili. Nigdy nie lubiłam, gdy mama płakała, chciałam ją przytulić i pocieszyć, ale nie mogłam. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę, poczułam przyjemne ciepło. Chciałam otworzyć oczy i spojrzeć kto to, ale wydawały się strasznie ociężałe. Po kilku próbach w końcu udało mi się ścisnąć czyjąś dłoń i otworzyć oczy.
- Zuza, córeczko..- pochyliła się nade mną mama ze łzami w oczach, była cała czerwona.- żyjesz.. boże jak ja się o Ciebie martwiłam.- uśmiechnęła się przez łzy.
Zobaczyłam białe ściany i sufit, po prawej stronie stała mama a tuż za nią tato, po lewej siedział Łukasz trzymając moją rękę przy swoim policzku, stąd to ciepło, które poczułam. Milczał.
- Gdzie ... ja ...- poczułam silny ból w głowie, jakby ktoś chciał mi ją rozsadzić.
- Ciii.- powiedział tato.- musisz odpoczywać.
- Jak się czujesz ? Boli Cię coś ? - pytała mama.
- Moja głowa...boli... strasznie.- wyjęczałam.
- Zaraz przyjdzie pielęgniarka i coś Ci poda.- powiedział tato.
- Twoi przyjaciele czekają na korytarzu, wszyscy tu są.- uśmiechnęła się mama.- Anita i Justyna, Dominik, Mateusz, Karol, Krzysiek a nawet Adam. On jest najdłużej.. nie licząc Łukasza.- spojrzała w jego stronę a po chwili dodała.- Córeczko pojedziemy z tatą do domu wziąć prysznic i niedługo do Ciebie przyjedziemy dobrze ? - spytała mama. Pokiwałam tylko potwierdzająco głową. Było widać jak byli zmęczeni, pewnie nie spali przez całą noc, a może dwie..- Przywieźć Ci coś ?
- Nie.- starałam się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło.
- To do zobaczenia później.- pocałowała mnie mama w policzek i razem z tatą wyszli z sali.
Przez ten czas Łukasz nie odezwał się ani słowem tylko przyglądał mi się, miał łzy w oczach, ale starał się być silny. Patrzyliśmy sobie w oczy i nagle zabolało mnie serce. Chciałam coś powiedzieć ale nie wiedziałam co. Tak bardzo go kochałam. Chciałam rzucić mu się w ramiona i pocałować go, chciałam znowu poczuć jego perfumy ale nagle wszystko straciło sens gdy przypomniałam sobie o Paulinie. Odwróciłam głowę a łzy napłynęły mi w rekordowym tempie do oczu.
- Zuza...- zaczął powoli  Łukasz.- przepraszam, wiem, że to moja wina, to wszystko moja wina.- głos mu się łamał.- Błagam Cię wybacz mi... błagam, nie mogę żyć bez Ciebie.- płakał a ja razem z nim.- Kocham Cię, nikogo na świecie nie kocham tak bardzo jak Ciebie, wybacz mi.. proszę.- odwróciłam się i spojrzałam na niego, widziałam na jego twarzy ból i smutek. Pogłaskał mnie po włosach i zatrzymał dłoń na moim policzku i  otarł łzy.- Muszę Ci to wszystko wyjaśnić, proszę wysłuchaj mnie..
- Dobrze...- powiedziałam po chwili zastanowienia.- Mów.
- Chciałaś, żebym porozmawiał z Pauliną zaraz po jej powrocie. Taki miałem zamiar, ale właśnie tego wieczora gdy wróciłem do domu Miśka.- tak mówił na swoją siostrę Michalinę.- powiedziała, że mam gościa. Myślałem, że to Ty.- mówił wolno, zastanawiał się nad każdym wypowiedzianym słowem.- Ale gdy wszedłem do pokoju na łóżku siedziała Paulina. Zdziwiłem się i przyznam trochę byłem na nią wkurzony. Chciałem jej jeszcze raz wszystko wyjaśnić, żeby dała nam w końcu spokój, że kocham Ciebie i tylko z Tobą chcę być. Nie rozumiała tego, powiedziała, że powie Ci, że spędziliśmy razem noc, że jeszcze ją popamiętam.- przerwał na chwilę, ale po chwili ciągnął dalej.- Wiem, że to idiotyczne ale powiedziała, że jeśli ją pocałuję i tu podkreśliła pocałuje a nie cmoknę może da nam spokój. Nie chciałem tego, ale pomyślałem sobie, że Ty się o tym nie dowiesz, ona się odczepi i wszyscy będziemy zadowoleni. Na prawdę nie wiedziałem, że Ty jesteś za drzwiami i wszystko widzisz. Nie chciałem tego, przepraszam.- trzymał moją dłoń przy swoim policzku, oczy mu się świeciły, wiedziałam, że nie chciał płakać. Nie wiedziałam co o tym myśleć, zdaje mi się, że mówił prawdę ale i tak nie wiem, łzy spływały mi jedna po drugiej.- Później przychodziłem do Ciebie codziennie, chciałem Ci to wszystko wyjaśnić ale nikt nie chciał mnie wpuścić. Dowiadywałem się od Anity co u Ciebie, mówiła, że całymi dniami siedzisz w pokoju, jesteś przygnębiona i mnie nienawidzisz, nie wierzyłem w to. Ale gdy zobaczyłem Cię dwa dni temu na imprezie.- czyli jedno się wyjaśniło, dwa dni byłam w śpiączce.- Nie wyglądałaś wcale na przygnębioną. Oprócz tego, że ciągle piłaś i mnie olewałaś- na jego twarzy pojawił się przez chwile uśmiech.- wyglądałaś ślicznie. Ale gdy zobaczyłam jak całowałaś się z Adamem i gdzie on dawał ręce to już nie wytrzymałem i musiałem podejść, to był odruch. Boże jaki ja byłem głupi.- schował głowę w rękach.
- Masz go przeprosić.- przerwałam mu. Spojrzał na mnie spode łba jakby nie wierzył, że to powiedziałam.- Musisz go przeprosić.- podniosłam rękę do góry żeby go uciszyć.- to nie podlega dyskusji.
- Dobrze.- odparł po chwili.
- A teraz wyjdź, muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie..- odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Przyjdę później.- wstał i ruszył do wyjścia.- Kocham Cię.- powiedział i zniknął za drzwiami.
Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co teraz zrobić, chciałam mu wybaczyć, chciałam rzucić mu się na szyje i pocałować go, chciałam zapomnieć o tym co widziałam, ale nie mogłam, to cały czas tkwiło w mojej głowie. Czułam, że mówił prawdę, ale czy Paulina mówiła prawdę ? Czy na pewno by nas... jego zostawiła w spokoju ? Czy warto było jej uwierzyć ? Moje rozmyślenia przerwała Anita. Weszła na sale, była czerwona od płaczu, widać było że też zarwała noc. Usiadła na krześle, które niedawno zajmował Łukasz.
- Przepraszam.- powiedziała i wybuchnęła płaczem.- To moja wina, gdybym tylko wtedy nie obwiniała Cię nic by się nie wydarzyło, obie wróciłybyśmy na imprezę a Ty byś tutaj nie leżała.- mówiła szybko tak jakby nie oddychała przy tym w ogóle.
- Nie płacz.- powiedziałam.- To nie Twoja wina.- uśmiechnęłam się do niej.
- Właśnie, że moja. Przepraszam, na prawdę przepraszam.- próbowałam się podnieść, ale ból mi na to nie pozwolił. Anita chyba zrozumiała to, bo wstała i objęła mnie.- Przepraszam.- wyszeptała. Gdy ponownie usiadła przez chwile patrzyłyśmy się na siebie i uśmiechałyśmy się.- Adam Cię znalazł.- powiedziała nagle.- Gdy wróciłam do środka pytał gdzie jesteś, powiedziałam, że gdzieś poszłaś, wtedy wyszedł i poszedł Cię szukać i znalazł na środku drogi... we krwi..- przerwała.- kierowca uciekł... gdy tylko się o tym dowiedziałam myślałam, że umrę, wiedziałam, że to przeze mnie, tak się cholernie o Ciebie bałam.
- To nie Twoja wina.- powtórzyłam
- Adam odkąd przywieźli Cię do szpitala cały czas siedzi na korytarzu, nie wracał na noc do domu.. Kto by pomyślał, że jest do tego zdolny.- zaśmiała się.- Nie wchodził bo..
- Był tu Łukasz ? - spytałam a moja przyjaciółka tylko pokiwała głową.- Chcę z nim pogadać. Jest tu prawda ? Możesz go zawołać ?
- Pewnie.- uśmiechnęła się i wyszła.
_________________________________________________________

a więc jest już kolejna notka, mam nadzieje, że podoba wam się ;)
Chcieliście, żeby Łukasz wszystko wyjaśnił, więc proszę wyjaśnił ;P
nie wiem jeszcze jak to wszystko ułoży się między Zuzą i Łukaszem oraz Zuzą i Adamem.
Na razie to tyle, miłego czytania ;D

26 lip 2011

Rozdział 22

- Nie ładnie wykorzystywać pijanej dziewczyny.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Przecież mówiłaś, że nie jesteś pijana.- Adam uśmiechnął się.
- Bo nie jestem.- zaśmiałam się i go pocałowałam.
Wiedziałam, że niedaleko nas stoi Łukasz i obserwuje nas. Chciałam żeby poczuł się tak samo jak ja, żeby był wściekły i upokorzony, żeby dał mi spokój. To było moje jedyne marzenie w tej chwili. Stałam tyłem do ściany a Adam był przywarty do mnie. Całowaliśmy się długo i namiętnie, jakby każde z nas długo wyczekiwało na ten moment. Zanurzyłam ręce w jego włosach, najwidoczniej spodobało mu się to. Jego dłonie czułam na całym ciele, od karku wzdłuż pleców a nawet na tyłku, ale nie przejęłam się tym za bardzo, byłam za bardzo wstawiona. Nagle podszedł do nas Łukasz, złapał Adama za koszule i uderzył go z całej siły, aż upadł na ziemie. Łukasz stał i patrzył to na mnie to na Adma.
- Pojebało Cię ?! - wrzasnęłam.- Co Ty sobie myślisz co?! Że możesz tak bić wszystkich ?! - uklęknęłam przy Adamie, żeby sprawdzić czy coś mu się stało. Całe szczęście oprócz krwotoku z nosa i rozciętej wargi był cały.
- Nie pozwolę, żeby jakiś koleś traktował Cię jak dziwkę.- starał się mówić spokojnie a mnie zatkało mnie.
- Dziwkę powiadasz...- nie zważałam na to, że zebrał się tłum ludzi obserwujących całe to zajście w oczekiwaniu na bójkę o dziewczynę.- a co powiesz na to, że ja tego chciałam ? Chciałam się z nim całować i chciałam żeby mnie tak macał..- Łukasz tylko przewracał oczami, myślał, że kłamie.- Myślisz, że tylko Ty możesz całować się z innymi dziewczynami ?! Że ja już nie mogę ? No to jesteś w błędzie.- stałam z nim twarzą w twarz i na szczęście udało mi się nie płakać.
- To z Pauliną to nie tak jak myślisz to..
- Tak już to słyszałam.- przerwałam mu.- wiem co widziałam i dla twojej wiadomości wolę być dziwką przyjaciela niż dziewczyną kłamcy i oszusta.- odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.
Gdy wyszłam na zewnątrz zimny wiatr otulił moje ramiona. Oparłam się o mur i zaczęłam płakać. Nie panowałam nad tym. Łzy same spływały mi po policzku, głośno szlochałam. Usłyszałam jak otwierają się drzwi wejściowe, ktoś wyszedł i chyba szedł w moją stronę. Nie popatrzyłam kto to. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam Adama. Miał rozciętą wargę i zwichrowane włosy ale to dodawało mu uroku.
- Przepraszam to moja wina.- udało mi się wydukać przez łzy.
- Nie, to ja nie powinienem Cię całować.- zaśmiał się.- Dobrze się czujesz ? - otarł mi łzę z policzka.
- Tak, w porządku.- wymusiłam uśmiech.- Tylko trochę mi w głowie buzuje.
- Nic dziwnego jak tyle wypiłaś.- ponownie się zaśmiał.- Chodź odprowadzę Cię do domu.
- Nie, chcę jeszcze zostać.. Przyszłam tu zapomnieć, a poza tym nie chcę żeby mnie rodzice zobaczyli w tym stanie.- zaśmiałam się tym razem ja. Wytarłam oczy palcami.- Kurde chyba rozmazałam makijaż..
- Iść po Anite ?
- Gdybyś mógł, i powiedz, żeby wzięła kosmetyki i drinka dla mnie.- patrzył przez chwile na mnie po czym udał się do wejścia. Przystanął przy drzwiach i odwrócił się.
- Całowałaś się ze mną, żeby zemścić się na Łukaszu ? - spytał.
- Nie. Tak. Nie wiem.- popatrzyłam przepraszającym wzrokiem.- Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak wyszło.- nie odpowiedział tylko wszedł do środka. Kucnęłam i schowałam głowę w rękach. Jaka ja jestem głupia. Zawsze co bym nie zrobiła czy powiedziała okazuje się głupstwem. Długo nie musiałam czekać, przyszła Anita i przytuliła mnie.
- Chodź poprawię Ci makijaż.- powiedziała i zaprowadziła mnie na ławkę. Usiadłyśmy i zaczęła mi poprawiać makijaż. Po chwili milczenia zapytała.- Na prawdę nie dasz szansy Łukaszowi?
- Nie, chyba nie. Sama nie wiem.- przerwałam na chwile, by wypić drinka, który mi przyniosła.- Kocham go, ale nie wybaczę mu tego co mi zrobił.
- Łukasz to mój kuzyn.- zaczęła powoli.- kocham go, uważam, że to co zrobił nie jest w porządku wobec Ciebie, ale powinnaś dać mu szanse wytłumaczyć wszystko. On na prawdę Cię kocha.
- Tu nie ma czego tłumaczyć. Wiedział o co chodzi Paulinie, wiedział jak bardzo jej nie znoszę a ona mnie a mimo wszystko dał się jej oszukać.
- Wiesz tylko tyle ile zobaczyłaś,a  może on wcale tego nie chciał, może Paulina go do tego zmusiła ?
- Gdyby tego nie chciał zaprotestowałby a on tylko stał ! Rozumiesz ? Stał i nic nie zrobił, to tak jakby też tego chciał. Jakby chciał się z nią całować.- znowu zaczęłam płakać, poprawki makijażu nic nie pomogły.
- Ale to dla Ciebie chciał zakończyć całe to przedstawienie z Pauliną, dla Ciebie.- wkurzona pokazywała palca na mnie, jakby mnie oskarżała.- Bo Cię kocha. A Ty robisz mu wielką awanturę i nie odzywasz się. Ty mu kazałaś z nią pogadać.
- Ale nie kazałam mu jej zapraszać do domu i całować ! - wrzasnęłam. - A jak Ty byś się czuła gdybyś zobaczyła Krzyśka całującego się z jakąś dziwką co ? - wszystko we mnie buzowało. Nie mogłam uwierzyć, że moja najlepsza przyjaciółka staje po stronie Łukasza i uważa, że to on jest poszkodowany a ja jestem wszystkiemu winna.
- Nie mówimy teraz o mnie i o Krzyśku ! Nie chcę się z Tobą kłócić..
- Właśnie to robisz..- przerwałam jej.
-... ale uważam, że źle robisz całując się na oczach Łukasza z Adamem.
- Będę się całować z kim będę chciała a wam nic do tego. A Łukaszowi szczególnie, nie jesteśmy już razem, więc niech da mi spokój. I Adamowi też.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. To ostatnio wychodzi mi najlepiej. Odwrócić się i odejść, uciec od problemów. Była tak zła, że nie wiedziałam gdzie idę, obraz rozmazywał mi się przed oczami, łzy leciały ciurkiem. Przed oczami znowu stanął mi obraz sprzed kilku dni, jak Łukasz i Paulina całowali się. Prześladował mnie każdej nocy. Zawsze gdy zamykałam oczy. Nie mogłam przestać o tym myśleć, starałam się bardzo mocno ale nie mogłam. Jeszcze teraz gdy straciłam przyjaciółkę całkiem się spieprzyło. Nie chcę takiego życia. Nie chcę cierpieć. Wszystko mnie przerastało. Nic mi się nie układa. Alkohol buzował w moich żyłach, czułam jak się trzęsę. Nogi mi się plątały, więc zdjęłam buty, żebym nie złamała przez przypadek szpilki i szłam na bosaka chodnikiem. Nagle poczułam, że Anita może mieć racje, że trochę za bardzo wzięłam to do siebie, powinnam z nim pogadać, wysłuchać go, ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Bałam się. Bałam się ponownie zaufać. Bałam się kolejnego cierpienia. Bałam się porażki. Bałam się, że kiedyś może mnie zdradzić na prawdę i wtedy nie zbędzie powrotu. Bałam się, że następnym razem tego nie zniosę. Tyle myśli kotłowało mi się w głowie. Gdy przechodziłam przez ulicę nie usłyszałam nadjeżdżającego samochodu...
_____________________________________________________________________

Inny miałam pomysł na ten rozdział a inaczej wyszło. 
Szczerze mówiąc wypadek planowałam kilka rozdziałów dalej, ale jakoś tak wyszło i jest teraz.
Kłótni między Zuzą a Anitą też nie miało być.
Więc jak widać totalnie zmieniłam ten rozdział ;D
Trochę pisany na szybkiego, więc od razy przepraszam za jakiekolwiek błędy.

21 lip 2011

Rozdział 21

- Mhm dziewczyny wyglądacie.. seksownie.- uśmiechnął się Karol.
- Wiemy, nie musicie nam tego mówić.- powiedziała z wyższością Anita a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- To jak, gotowi na podryw ? - spytała Justyna.
- Zawsze i wszędzie.- zaśmiałam się.
- Ej, ej ale wy już macie swoich partnerów.- podszedł do niej Mati i pocałował ją a Krzysiek poszedł w jego ślady i pocałował Anitę.
- Wyglądasz prześlicznie.- wyszeptał jej do ucha. Anita tylko się uśmiechnęła.
- Dobra proszę skończcie, bo aż mnie mdli z tej waszej miłości.- zażartował Karol.
- Zuza jak tam ? Trzymasz się ? - zapytał Dominik a wszyscy skupili wzrok na mnie czekając na odpowiedź.
- Spoko. Ale proszę nie mówmy o tym, przynajmniej dzisiaj chcę się dobrze bawić.- wymusiłam lekki uśmiech.
- Wiesz, że Łukasz będzie..? i Paulina też.. - pokiwałam tylko twierdząco głową.
- Siema ludzie.- podszedł do nas Adam.- Co tak stoicie ? Właźcie, impra się rozkręca.
Wszyscy weszliśmy do środka. Muzyka jak zwykle świetna, zawsze sprowadzali najlepszych DJ-ów. Było ciemno, tylko małe światełka na suficie i ścianach, aby zachować odpowiednią atmosferę. Dużo osób było już wstawionych, jedni siedzieli przy stolikach, drudzy przy barze. Większość jednak wybrała taniec. Podeszliśmy całą paczką do wolnego stolika i usiedliśmy. Dominik jako najstarszy z nas poszedł zamówić drinki dla wszystkich. Dosiadły się do nas jeszcze dwie dziewczyny, obie z mojego roku.
- Karol załatwiłem nam towarzystwo.- uśmiechnął się znacząco Adam.- Zuza sorry o Tobie jakoś zapomniałem.- zaśmiał się. Spiorunowałam go wzrokiem.
Niebieskooka blondynka z krótkimi, pazurkowanymi włosami o imieniu Kinga usiadła koło Karola, natomiast Karolina brunetka z długimi kręconymi włosami i piwnymi oczami zajęła miejsce obok Adama. Chłopaki od razu zajęli się nimi i zaczęli bajerować. Tylko ja zostałam bez pary. Przypomniał mi się Łukasz. Gdyby nie spieprzył tego teraz bylibyśmy razem i świetnie byśmy się bawili. Zuza przestań o nim myśleć - upomniałam się w myślach.- nie dzisiaj. Akurat wrócił Dominik z naszymi drinkami. Każdy wziął swój i nie czekając na toast napiliśmy się. Czułam jak robi mi się od środka gorąco. Dzisiaj nie będę sobie żałować, wypije ile tylko będę wstanie. Wszystkim humor się udzielał. Gadaliśmy, śmialiśmy się, piliśmy.
- Dobra koniec tego siedzenia.. idziemy tańczyć ! - prawie krzyknęła Anita.- No ruszcie się, już.- Wzięła Krzyśka za rękę a ja, Justyna i Mateusz poszliśmy w ich ślady. Adam i Karol z dziewczynami zostali przy stoliku i obściskiwali się. Nie wiem czemu ale coś mnie w środku zakuło na widok Adama i Karoliny. Zazdrość ? Nie, chyba nie. Przecież nie powinnam być o niego zazdrosna. Ani nie jesteśmy razem, ani mi się nie podoba, no dobra może troszeczkę, ale i tak kocham Łukasza. Przeklnęłam się w środku. Zapomnij o Łukaszu - rozkazałam sobie. Zaczęliśmy tańczyć, ruszaliśmy się w rytm muzyki. Piosenka się skończyła a zaczęła jakaś wolna.
- O niee.- wkurzyłam się.- Czemu akurat teraz ? Idę pogadać z DJ.
- Przestań Zuza, nie bulwersuj się. idź po Adama i razem zatańczcie.- uśmiechnęła się Justyna.
- On jest zajęty teraz Karoliną.- zabrzmiało to jak skarga i oburzenie.- Idę jednak pogadać z DJ.- Teraz już nie próbowali mnie zatrzymać tylko tańczyli.Przedarłam się przez tłum i podeszłam do miejsca, w którym był cały sprzęt i chłopak puszczający muzykę.
- Przepraszam.- chyba mnie nie usłyszał, więc powtórzyłam trochę głośniej..- Przepraszam! - spojrzał na mnie. Mmm muszę przyznać brzydki to on nie był. Na oko miał koło dziewiętnastu lat i piękne oczy odbijające się w świetle lamp. Wykorzystałam swój uroczy uśmiech.- Czy mógłbyś zmienić piosenkę ?
- Nie. - odparł krótko i odwrócił się zajmując swoim sprzętem.
- Ale bardzo proszę.- zrobiłam oczka takie jak kot w tej bajce Shrek.
- Zaraz się skończy i na pewno będą już inne. Ale teraz musisz poczekać.- odparł bez żadnych emocji.
Odwróciłam się i odeszłam, bo wiedziałam, że już więcej nie wskóram. Gdy podchodziłam do stolika zobaczyłam, że siedzi tam Łukasz, więc szybko poszłam w drugą stronę do baru. Usiadłam i zamówiłam drinka. Barman nawet nie zapytał o dowód. Zresztą nigdy nie pyta. No i dobrze. Wypiłam jeden, potem drugi, trzeci i już miałam zamawiać czwarty gdy dosiadł się koło mnie jakiś chłopak.
- Tej dziewczynie proszę już nie sprzedawać.- powiedział Łukasz do barmana.
- Odwal się, Tobie nic do tego.- byłam wkurzona, nie wiedziałam co mam zrobić, uciec czy siedzieć ? zwyzywać go czy udawać że go tam nie ma ?
- Ładnie wyglądasz.- powiedział a ja wzięłam drinka i wstałam. Złapał mnie mocno za rękę.- Zuza proszę pogadajmy..
- Nie mamy o czym rozumiesz ? Nie chcę Cię znać ! - krzyknęłam i wyrwałam mu się.
- Ale to nie tak jak myślisz, nic się wtedy nie wydarzyło.
- Wiesz co, nie wiem czemu się w Tobie zakochałam, zawsze obiecywałam sobie, że nie będę kochać kłamców i oszustów.- odwróciłam się a łzy zaczęły mi lecieć. Przetarłam je grzbietem dłoni i wróciłam do stolika, siedzieli tam tylko Anita, Justyna i Krzysiek. Usiadłam koło Justyny i postawiłam drinka na stoliku.
- Gdzie reszta ? - spytałam.
- Adam z Karoliną chyba wyszli na zewnątrz, a reszta poszła tańczyć.- odpowiedziała Anita.
- Widzieliśmy jak gadałaś z Łukaszem..- spojrzała na mnie nie pewnie Justyna.
- Tak. Tłumaczył się ale nie wierze mu, nigdy mu nie wybaczę..
- Jak trochę ochłoniesz, minie trochę czasu to zmienisz zdanie. Jeszcze będziecie razem.
- Nie i nie chce gadać o Łukaszu, proszę nie poruszajcie tego tematu, przynajmniej nie dzisiaj.- wstałam.- Idziecie tańczyć ? - dziewczyny pokiwały głową.
Wstały i poszłyśmy na parkiet. Znowu porwała nas muzyka. Przetańczyłyśmy trzy albo cztery piosenki.
- On się na Ciebie cały czas lampi.- uśmiechała się Anita. Gdy zobaczyła moją minę dodała.- ten DJ.
- Ładny.- powiedziała Justyna.- I chyba wpadłaś mu w oko.
- Może.- uśmiechnęłam się.
Wróciłyśmy do stolika napić się i odpocząć. Byli tam wszyscy oprócz Adama i Karoliny. Gdzie oni są ? Chłopaki zamawiali kolejne drinki. Po kilku kolejkach już miałam trochę w bani i zachciało mi się do toalety. Wstałam i zachwiałam się. Pojawił się obok mnie Adam i przytrzymał mnie.
- Chyba jesteś już pijana.- zaśmiał się.
- Wcale nie jestem pijana i łapy przy sobie.- odsunęłam się od niego.- Gdzie masz swoją Karolinkę ?
- Źle się poczuła i odprowadziłem ją do domu.- odparł po chwili i spojrzał na mnie pytająco. Nie odezwałam się i poszłam w stronę toalet.- Może iść z Tobą ? - popatrzyłam na niego wrogo.- W razie gdybyś potrzebowała pomocy.- uśmiechnął się.
- Nie dzięki, poradzę sobie.
Doszłam do łazienki, minęłam kilka dziewczyn, które wychodziły. Gdy załatwiłam swoje potrzeby stanęłam koło umywalki i złapałam się jej bo trochę mi w głowie szumiało. Chyba za dużo wypiłam, jutro będę miała nieznośnego kaca. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam w kącie całującą się parę, którą do tej pory nie zauważyłam. Nie zwlekając wyszłam, nie chciałam im przeszkadzać. Oparłam się o ścianę, bo znowu na chwile straciłam równowagę. Podszedł do mnie Adam i stanął naprzeciwko mnie i oparł się o ścianę z rękami koło mojej głowy i pochylił się a ja nie protestowałam.
- Może Ciebie też mam odprowadzić ? - spytał.
- Pojebało Cię ? Impreza dopiero rozkręca się.- uśmiechnęłam się.- Zamierzam być do końca i bawić się.- to ostatnie prawie krzyknęłam.
- Jak Cię rodzice zobaczą będziesz miała przejebane.- zaśmiał się.
- Nie zobaczą.- uśmiechnęłam się.- A Ty im chyba nie powiesz co ? - odpowiedział z uśmiechem. Przez chwile patrzyliśmy się na siebie gdy zbliżył się i musnął moje usta...
_____________________________________________________

cd dalszy imprezy w następnej notce ;D
Zmieniałam tą notkę kilka razy, chociaż i tak nie jest taka jaka miała być.
Mam nadzieje, że w następnej uda mi się przelać myśli w taki sposób jak sobie to wyobrażam ;P
a teraz życzę miłego czytania. Komentujcie ;*

18 lip 2011

Rozdział 20

Ostatnie kilka dni mijały wolno, nie wychodziłam z pokoju, cały czas płakałam. Czułam się zdradzona, oszukana i samotna. Anita odwiedziła mnie kilkakrotnie, próbowała pocieszyć, wesprzeć, ale jakoś jej nie wyszło. Nawet gdyby była mistrzynią w pocieszaniu to i tak nie mogłam zapomnieć o Łukaszu, o tym co zrobił. Codziennie przychodzi, ale ani Adam ani mama ani ktokolwiek inny go nie wpuszczają. I dobrze, nie chcę go widzieć. Nie teraz. Jeszcze nie. Chociaż nikt nie wie co tak na prawdę się stało i ciesze się, że nie próbują tego ze mnie wydusić. Brakuje mi Gośki, gdyby była mogłabym z nią pogadać, wypłakać się jej, może poradziłaby mi co mam teraz zrobić, jak się zachować. Nikt nigdy nie rozumiał mnie tak jak ona, nawet Anita, mimo że jest moją najlepszą przyjaciółką. Z Adamem też od kilku dni nie rozmawiałam. Dzień po tym całym zdarzeniu przyszedł do mnie do pokoju ale nie rozmawialiśmy, jeżeli można nazwać to rozmową, długo. Przyznam, że trochę za bardzo na niego naskoczyłam, nie miałam na kim się wyżyć, więc oberwało się jemu. Byłam jeszcze za bardzo roztrzęsiona i musiałam przynajmniej trochę ochłonąć, żeby z kimkolwiek normalnie rozmawiać. Potem już mijaliśmy się tylko na korytarzu rzucając krótkie "cześć". Ani ja ani on nie próbowaliśmy zagadać.
Nadeszła sobota, dzień na który każdy czekał z niecierpliwością, nawet ja do niedawna, wielka coroczna zabawa. Na pewno gdyby nie incydent z Łukaszem już od samego rana razem z Anitą hucznie przygotowywałybyśmy się, ale teraz było mi wszystko obojętne. Nie miałam ochoty na nią iść. Chociaż rodzice co bardzo rzadko zdarza się kazali mi iść. Wiedziałam, że chodziło im tylko o to bym w końcu wyszła z pokoju i poszła do ludzi, nawet jeśli wiedzieli co to za impreza. Było południe, leżałam w łóżku, gdy ktoś zapukał do drzwi. Pewnie mama - pomyślałam. Drzwi się otworzyły i do pokoju wparowały uśmiechnięte od ucha do ucha Anita z Justyną.
- A Ty co jeszcze w łóżku robisz co ? - spytała Anita.- myślałam, że już dawno jesteś na nogach i ślęczysz przed szafą myśląc co włożyć na imprezę.
- Właśnie. A tu widzę, że nawet jeszcze kąpieli nie wzięłaś.- powiedziała z rozczarowaniem Justyna.- na co czekasz ? Szkoda dnia.- uśmiechnęła się.
- Nigdzie nie idę.
- Jak to nie ? Idziesz i koniec.- ściągnęła ze mnie kołdrę Anita.
- Alee..
- Nie dyskutuj z nami.- przerwała mi Justyna. Usiadłam na łóżku i powiedziałam.
- Nie mam ochoty na imprezowanie. Nie wyglądam, tylko spójrzcie.- pokazałam na swoją twarz.- Na serio dziewczyny dzięki, że o mnie pamiętałyście ale na prawdę nie mam ochoty i siły na zabawę.- Usiadły koło mnie, ale już się tak nie uśmiechały.
- Dalej myślisz o Łukaszu ? - pokiwałam twierdząco głową.- Właśnie dlatego musisz iść z nami.- Justyna popatrzyła na mnie ze współczuciem.
- Słuchaj nie przejmuj się wyglądem, my już coś na to poradzimy.- uśmiechnęła się Anita.- mamy tyle kosmetyków, że na pewno uda nam się zatuszować te cienie pod oczami i czerwone plamy na policzkach.
- Znajdziemy Ci też jakieś ubrania, będziesz wyglądać seksownie i uwodzicielsko, na pewno jakiś chłopak zwróci na Ciebie uwagę, może nawet poznasz jakiegoś na prawdę super fajnego chłopaka.- przez moment na mojej twarzy pojawił się uśmiech.- No widzisz ? uśmiechasz się. Jesteśmy na dobrej drodze.- Justyna poklepała mnie lekko po plecach dodając otuchy.
- A tak poza tym będzie alkohol, zawsze możesz spić się w trupa.- całą Anita.
- Tak, bo alkohol to najlepszy sposób na zapomnienie.- zaśmiałam się.
- Nie najlepszy ale działa.- stwierdziła Anita bawiąc się paznokciami.
- To jak.. idziesz ?
- Idę.- powiedziałam po chwili zastanowienia.- Nie mogę pozwolić, żeby przez Łukasza ominęła mnie najlepsza impreza tego lata.- uśmiechnęłam się szczerze.
- Zuch dziewczynka.- obie przytuliły się do mnie.
- No dobra koniec tego rozczulania. Zuza idź się wykąpać a my z Dżastą pomyślimy co z Tobą zrobić.
Wstałam z łóżka, wzięłam wszystko co było mi potrzebne i ruszyłam do łazienki. Przystanęłam przy drzwiach i odwróciłam się do dziewczyn.
- Dziękuję, za wszystko.
- Od tego ma się przyjaciół.- uśmiechnęły się.- No idź, idź, bo mamy mało czasu a jeszcze my się musimy przygotować.
Weszłam do łazienki i nalałam dużo wody do wanny. Wlałam mój ulubiony płyn do kąpieli o ostrym ale przyjemnym zapachu i weszłam do wanny. Umyłam włosy, a gdy wysuszyłam i nałożyłam odżywki pachniały owocami egzotycznymi. Założyłam szlafrok i wróciłam do pokoju. Na biurku wyłożone były wszystkie kosmetyki, które jak mogłam się domyślić były przeznaczone dla mnie, natomiast na łóżku leżały ciuchy, które miałam założyć. Dziewczyny były już ubrane, stylowo ale seksownie. Gdy weszłam do pokoju Anita rozmawiała przez telefon, pewnie z Krzyśkiem, a Justyna szpera w mojej szafce szukając odpowiednich butów do rzeczy, które już wybrały.
- Dobrze, że już wróciłaś. Załóż te ciuchy.- pokazała palcem na łóżko.- Anita przestań gadać i pomóż mi! Które buty dla Zuzy ? - wyciągnęła i pokazała nam. W prawej ręce trzymała czarne, skromne sandały na obcasie z trzema paseczkami przy palcach, na których były małe, białe diamenciki oraz zapięcie na kostce, natomiast w lewej ręce miała czarne szpilki zakryte na palcach i pięcie z różowymi dodatkami.
- Zdecydowanie te.- pokazała palcem na czarne szpilki.
Wzięłam do ręki ciuchy i założyłam je. Wybrały różowo-czarną, krótką sukienkę która idealnie podkreślała wszystkie krągłości i wcięci w tali. W pudełku z biżuterią znalazłam długie, srebrne kolczyki i bransoletkę z kompletu. Anita zajęła się makijażem. Nałożyła masę podkładu oraz pudru matującego, aby pozbyć się wszystkich niepotrzebnych plam oraz ukryć te kilka nieprzespanych nocy i przepłakanych dni. Zrobiła kreski eyelinerem i pomalowała rzęsy tuszem, sprawiając, że stały się dłuższe i gęste. Na policzki dała trochę różu i pomalowała usta różowym błyszczykiem o smaku truskawkowym. Nie pozwoliła mi się przejrzeć w lusterku, ponieważ miałam zobaczyć dopiero efekt końcowy.  Zadaniem Justyny było ułożenie moich włosów. Z racji tego, że mam długie zdecydowała, że najlepiej będą wyglądały rozpuszczone i falowane. Żeby efekt był taki, aby Justyna stwierdziła, że już dobrze wyglądają, czyli dobrze się zakręciły minęło trochę czasu. Kręcenie moich włosów lokówką to na prawdę wyczyn i próba wytrwałości i cierpliwości, ale Dżasta potrafi czynić cuda. Po skończeniu spryskała je jeszcze lakierem aby wytrzymały całą noc i założyła ciemno różową opaskę pasującą do sukienki. Założyłam buty i podeszłam do lusterka. To co tam zobaczyłam było zaskoczeniem. Zatkało mnie. Nie chcę się przechwalać ale wyglądałam zabójczo. Mimo, że miałam tony podkładu wyglądałam naturalnie. Zniknęły podpuchnięte i zapadnięte oczy i czerwone plamy na policzkach po płaczu. Włosy idealnie falowały i błyszczały a sukienka i buty spełniły swoją rolą.
- No to możesz już iść na melanż.- zaśmiała się Anita.- Nikt Ci się nie oprze. Mogę Ci to zapewnić.- uśmiechnęła się.
- Dziękuję, na prawdę dziękuję za wszytko co dla mnie robicie.- już miałam łzy w oczach, byłam szczęśliwa, ze mam takie przyjaciółki jak Anita i Justyna.- Dzięki wam przynajmniej na chwile zapomniałam.
- Tylko nie płacz po makijaż rozmażesz.- zaśmiała się Justyna.
Jak już wszystkie byłyśmy gotowe do wyjścia spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki i z uśmiechem na twarzy udałyśmy się na wielką zabawę.

14 lip 2011

Rozdział 19

Wybiegłam jak najszybciej, łzy ciekły mi po policzku strumieniami. Na dworze rozpadało się, była silna ulewa. Biegłam chodnikiem nie zatrzymując się, nie wiedziałam gdzie biegnę, nogi same prowadziły mnie przed siebie. Cały czas miałam ten sam obraz przed oczami.. Nie mogłam zrozumieć czemu on mi to zrobił ?! Co ja zrobiłam takiego, że tak mnie potraktował ? Przecież wiedział, że nienawidzę tej szmaty, wiedział jak bardzo. Byłam już cała mokra, przemokłam do suchej nitki, serce biło mi jak oszalałe, ale się nie zatrzymałam, nie mogłam, chciałam uciec jak najdalej stąd, chciałabym, żeby to wszystko okazało się tylko zły snem. Ale wiedziałam, że tak nie będzie. To wszystko co się działo było realne. Gdy się w końcu zatrzymałam okazało się, że stoję niedaleko domu Dominika. Nie wiem czemu ale teraz najbardziej pragnęłam pobiec do niego i jak mała dziewczynka przytulić się do niego. Wiem, że to chore, ale zapukałam do jego drzwi cała czerwona z podpuchniętymi oczami od płaczu i drżąc z zimna. Drzwi się otworzyły a w progu stał Dominik.
- Boże Zuza co się stało ? - zapytał lekko przerażony moim wyglądem. Nie odpowiedziałam, tylko stałam i dalej płakałam.- Czy to przez Łukasza ? - starał się by to zabrzmiało lekko. Pokiwałam twierdząco głową i wybuchnęłam szlochem a on od razu mnie przytulił. Wtuliłam się w niego, czując się bezpiecznie. Zamknął drzwi i zaprowadził mnie do salonu. Usiadłam na kanapie a Dominik przyniósł mi gorącą herbatę, chyba na uspokojenie. W domu chyba nikogo nie było. Nikt nie przybiegł zobaczyć co się dzieje. Trochę się uspokoiłam, chociaż łzy dalej spływały mi po policzku. Wyglądałam pewnie jak siedem nieszczęść. Dominik się nie odezwał, nie wypytywał o szczegóły, nie starał się siłą wyciągnąć co się stało tylko siedział koło mnie, przyglądał się i czekał. Byłam mu za to wdzięczna. Po kilku minutach siedzenia w milczeniu zapytał.
- Powiesz mi co się stało ? Co on zrobił ?
- Łukasz... i Paulina... byli razem... u niego... całowali się...- znowu się rozpłakałam.- widziałam ich...
- Ciii, nie płacz.- znowu mnie przytulił i głaskał po włosach. Złapał moją twarz w ręce i zbliżył do siebie.- On nie jest Ciebie wart, nie zrobiłby tego gdyby Cię na prawdę kochał. Postaraj się nim nie przejmować, zapomnij.- mówił cicho i spokojnie.
- Ale ja go kocham, rozumiesz ? Nie mogę on nim ot tak zapomnieć!
- Z czasem Ci przejdzie, wiem, że nie całkowicie, ale na tyle, żeby tak bardzo nie bolało.- Nic już nie powiedziałam, on zresztą też. Trzymał moją twarz w dłoniach i patrzył w moje zapuchnięte oczy. Kciukiem wytarł jedną łzę, która zabłądziła i jeszcze nie spłynęła. Zbliżył się jeszcze trochę i musnął ustami moje usta. Nie wiem czemu nie protestowałam, chciałam tego. Pocałował mnie tym razem pewniej, a ja odwzajemniłam . To był energiczny pocałunek, szybki, jakby nasze wargi były spragnione siebie nawzajem. Pierwszy odsunął się Dominik. Byliśmy lekko zdyszani. Nie płakałam, ale w dalszym ciągu byłam czerwona.
- Muszę już iść.- wstałam i poszłam do drzwi a on za mną.
- Może chcesz, żeby Cię odprowadził ? - spytał Dominik.
- Nie, dzięki, chciałabym być teraz sama, muszę przemyśleć kilka spraw.
- Ok. To do zobaczenia.- uśmiechnął się lekko.
Było już późno, ale przestało padać. Szłam chodnikiem i zastanawiałam się nad dzisiejszymi wydarzeniami. Łzy powoli spływały mi po policzku. Telefon wciąż dzwonił, jak nie Łukasz to mama. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać a szczególnie nie z nim. Nie chciałam wysłuchiwać jego tłumaczeń, że to nie tak, że to ona go całowała a nie on ją, że on jej nie kocha tylko mnie, że nigdy by mnie nie skrzywdził. No właśnie, nigdy.. a teraz to co ? Nie skrzywdził mnie ? Właśnie to zrobił i to w najgorszy sposób. Nie wybaczę mu tego. Już nigdy mu nie zaufam. Usiadłam w parku na ławce, nie przejmując się, że jest mokra. Wiatr porywał moje włosy, czułam, że jest tak samo smutny i zawiedziony jak ja. Czułam się samotna i oszukana jak jeszcze nigdy przedtem. Najgorsze było to, że nie potrafię zapomnieć, kocham Łukasza i nic tego nie zmieni, ale już nigdy nie będziemy razem, nie chcę, żeby znowu mnie oszukał. Wróciłam do domu. Mama zdenerwowana siedziała na kanapie i czekała na mnie.
- Zuza! Dziecko jesteś w końcu, czemu nie odbierasz telefonu ?! Dzwoniłam tyle razy. Martwiłam się o Ciebie. Gdzie Ty byłaś tak długo ? Boże co się stało ? Jak Ty wyglądasz ? Czemu płakałaś ? Czy ktoś Ci coś zrobił ? Zuza no odpowiedz wreszcie ! - krzyczała mama.
- Jak mam coś powiedzieć jak nie dajesz mi dojść do słowa ?! - też krzyknęłam i podziałało, mama nic się nie odezwała tylko patrzyła na mnie.- Nic mi nie jest, nikt mi nic nie zrobił. Przepraszam, że tak późno, nie odbierałam bo musiałam przemyśleć kilka spraw.
- Jakich spraw ? Chodzi o Łukasza ? - popatrzyła pytająco, chociaż była tego pewna.
- Po części.- odpowiedziałam.- Idę na spać, bo jestem zmęczona.
Nie czekając co powie mama ruszyłam w stronę schodów i weszłam na górę. Rzuciłam się na łózko, nie miałam ochoty na nic. Chciałabym teraz iść spać i już się nie obudzić.
 _____________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale wszystko co chciałam zawrzeć w tym rozdziale jest, 
mam nadzieje, że spodoba wam się ;)

6 lip 2011

Rozdział 18

Nachylił się i pocałował mnie. Energicznie i pewnie, zupełnie inaczej niż Łukasz czy Dominik. Zamurowało mnie, na początku nie wiedziałam co robić ale potem nie wiedząc dlaczego odwzajemniłam pocałunek. Oderwał się ode mnie i przez chwile milczeliśmy.
- Co to miało być ? - wyszeptałam. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nic. Chciałem zobaczyć jak będzie ale wcale nie było rewelacji.- machnął ręką i wyszedł.
- Co ?! - prawie krzyknęłam.
Od dwóch dni myślałam, że się zmienił, nie był już takie chamski wobec mnie, moi przyjaciele go polubili, Anita uważała, że mylę się co do niego, już chciałam w to uwierzyć ale teraz byłam przekonana że wcale się nie zmienił, jest po prostu dobrym aktorem. Rzuciłam się na łóżko i przykryłam sobie głowę poduszką. Jak mogłam być taka głupia ? Mogłam nie pozwolić na ten pocałunek, mogłam się odsunąć, ale nie zachciało mi się z nim całować, świetnie Zuza na prawdę genialnie.. Och. Dalej czułam jego wargi, muszę przyznać, że całuje nadzwyczaj dobrze. Ale co się dziwić, pewnie w Krakowie wyrywał panienkę za panienką.
Następnego dnia obudził mnie telefon. Dzwonił Dominik.
- Hej, nie obudziłem Cię ?
- Obudziłeś.. która jest godzina ?
- Dochodzi dziesiąta. Sorry nie chciałem.
- Spoko i tak powinnam już wstać. - powiedziałam zaspanym głosem.
- Słuchaj bo jestem już w domu i chciałem się przywitać. Może wpadniesz do mnie ?
- Pewnie, za dwie godziny będę.
- To do zobaczenia. pa.- rozłączył się.
Wstałam i poszłam prosto do łazienki. Zanim się ogarnęłam i zjadłam śniadanie minęła już godzina. Wróciłam do pokoju i wzięłam telefon. 1 wiadomość nieodebrana. Od Łukasza.
" Przepraszam za wczoraj, zachowywałem się jak palant. Kocham Cię. "
No ja też nie byłam w 100% fair- pomyślałam. Gdyby dowiedział się o tym co wczoraj się stało i mnie znienawidził nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Chociaż to niezupełnie moja wina była. Dlatego szybko mu odpisałam.
" Ja też przepraszam. ;** " - i nacisnęłam wyślij.
Włączyłam laptopa, otworzyłam folder z piosenkami i włączyłam je. Uwielbiam je, z każdą mam jakieś miłe wspomnienia. Uruchomiłam gadu-gadu i przejrzałam listę. Nie było dużo osób dostępnych, większość wchodzi wieczorami o ile zdążą wrócić do domu. Posprawdzałam portale społecznościowe podśpiewując pod nosem fragmenty mojej ulubionej piosenki. Nic specjalnego się działo, więc odłożyłam laptopa na biurko i szykowałam się na spotkanie z Dominikiem. Po kilkunastu minutach byłam gotowa. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy i wyszłam. Szłam chwile, bo mieszkał niedaleko. Miał przepiękny duży dom. Lubiłam do niego przychodzić. Kiedyś byłam tu częstym gościem, ale odkąd jestem z Łukaszem wszystko się zmieniło. Zapukałam do drzwi i po chwili otworzyła mi jego mama.
- Dzień dobry, jest Dominik ?
- Witaj Zuziu, tak jest, wchodź, miło Cię widzieć.- kobieta uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.- Dominik ! Zuzia przyszła.- krzyknęła pani Barbara.- Pewnie jest w swoim pokoju, idź do niego.
- Dziękuję.- powiedziałam i ruszyłam po schodach do jego pokoju.
Zapukałam i gdy usłyszałam "proszę!" weszłam do środka. Nic się nie zmieniło. Zawsze panował u niego chaos. Ciuchy porozwalane po łóżku, gry na biurku, torba podróżna wystawała spod łóżka a na parapecie talerz ze śniadaniem. Znowu mu się nie chciało odnosić. Dominik uśmiechnął się na mój widok. Przywitaliśmy się, zrobił trochę miejsca dla mnie na łóżku i usiadłam, on natomiast usiadł na krześle. Rozmawialiśmy o wszystkim, opowiadał mi o tygodniu spędzonym u kuzyna, co robili, jakieś śmieszne momenty. Ja mu powiedziałam co go ominęło tutaj, o Adamie (oczywiście pomijając gorące momenty), o Justynie i Mateuszu, że znowu są razem. Gadaliśmy o zbliżającej się wielkiej imprezie, która miała odbyć się za pięć dni nie licząc dzisiejszego nie mogąc się jej doczekać. Poczułam się jak dawniej. Lubiłam tu przychodzić, lubiłam spędzać czas z Dominikiem na głupotach. Tak jakby czas cofnął się do podstawówki. Jakbyśmy znowu byli w piątej albo szóstej klasie. Teraz przed nami ostatni rok gimnazjum. Nie mogłam uwierzyć, że ten czas tak szybko leciał. Zasiedziałam się dość długo.
- Dobra koleś, muszę już wracać.- uśmiechnęłam się pogodnie
- Łukasz czeka ?
- Nie, Adam.- zobaczyłam jego minę i dodałam.- Mama się czepia, że zostawiam go samego w domu a sama się świetnie bawię.- westchnęłam.
- No spoko, odprowadzę Cię.- uśmiechnął się.
Odprowadził mnie kawałek, tylko do bramy ale to nawet i lepiej. Wolałam wracać sama.
- No to pa.- uśmiechnęłam się i chciałam go pocałować w policzek ale Dominik był szybszy i pocałował mnie w usta. Położyłam mu ręce na klatce piersiowej i odsunęłam go.
- Dominik...- przerwałam.- Już to omawialiśmy..
- Tak wiem, przepraszam.. nie powinienem tego robić...- bez słowa odwróciłam się i poszłam.
Super następnemu zebrało się na całowanie mnie, kurde jakie to wszystko zagmatwane, co ja mam teraz zrobić ? Chodzę z Łukaszem, mieszkam z Adamem, o którym już sama nie wiem co myśleć a przyjaźnie się z Dominikiem, który się we mnie cały czas kocha. Boże wspomóż bo wykorkuje - pomyślałam patrząc w niebo. Nienawidzę tego świata, czy nie może prosty jak 2 + 2 = 4 ? Westchnęłam i wróciłam do domu. Dzisiaj miała wrócić Paulina z wakacji i Łukasz miał z nią znowu pogadać. Aż się boję co z tego będzie. Wieczorem postanowiłam do niego iść. Po pierwsze stęskniłam się za nim a po drugie zapytać czy coś załatwił.
Otworzyła mi Michaśka, przywitałyśmy się i powiedziała mi, że Łukasz jest w pokoju ale ma gościa. Pomyślałam, że to pewnie jakiś jego kolega. Drzwi miał uchylone, spojrzałam i zobaczyłam Paulinę, siedziała na jego łóżku, wystroiła się jakby nie wiadomo gdzie szła. Szmata - pomyślałam. Po chwili wstała i coś szeptała do Łukasza, ale nie bardzo słyszałam, usłyszałam tylko jak mówi coś o mnie bo padło moje imię. Pocałowała go a on stał w miejscu, nie odepchnął jej, nie cofnął się, po prostu stał a ta zdzira go całowała, a on ją. Otworzyłam drzwi z hukiem, w oczach miałam łzy, nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Nagle przypomniał mi się sen, przestraszyłam się gdy sobie pomyślałam, że gdybym przyszła chwile później mogło by być tak samo jak wtedy. Łukasz popatrzył na mnie a wtedy wybiegłam, nie chciałam, nie mogłam tam być. Już nie powstrzymywałam łez, leciały ciurkiem po moim policzku. Zbiegłam ze schodów a on za mną, dogonił mnie przy drzwiach, ale uderzyłam go w twarz.
- Nienawidzę Cię ! Rozumiesz ?! Nienawidzę ! - krzyknęłam mu prosto w twarz płacząc i wybiegłam.

29 cze 2011

Rozdział 17

Obudziły mnie krzyki i szumy na korytarzu. Wyszłam z pokoju zaspana, przecierając oczy.
- Co się dzieje ? - zapytałam mamy, która wychodziła z pokoju mojej siostry.
- Gośka dzisiaj wyjeżdża, zapomniałaś ?
- Aa no tak. Całkiem wypadło mi z głowy.
- Za pół godziny mam samolot. Zaraz przyjedzie po mnie Sebastian.- Gośka wyszła z pokoju z dużą walizką i torbą na ramieniu.
- Wyjechałabyś tak bez pożegnania ? - zapytałam z oburzeniem.- Czemu mnie nie obudziłyście wcześniej ?
- Właśnie miałam do Ciebie iść.- uśmiechnęła się.- Ojej będzie mi was brakowało.- zachichotała.- Będę dzwonić i mailować, tylko spróbuj nie odpisywać to po powrocie się z Tobą policzę ! - ostrzegła.
- Spoko.- zaśmiałam się.- Już tęsknie.- objęłyśmy się.
- Dobra koniec tych pożegnań bo makijaż mi się rozmaże.- zachichotałyśmy.
- Hej młoda.- podszedł do nas Sebastian.- Gotowa jesteś ? - zwrócił się do Gośki.- Daj wezmę walizkę.
- Ok, ja też już schodzę. Pamiętaj jakby coś się działo dzwoń. No to pa.- uściskałyśmy się ostatni raz i oboje zeszli na dół a ja wróciłam do pokoju.
Będzie mi jej brakowało, jej i naszych rozmów. Mam nadzieje, że te dwa miesiące zlecą szybko, chociaż z drugiej strony mogły by się w ogóle nie skończyć. Poszłam do łazienki, umyłam się, włosy związałam w koczka i ubrałam się. Znalazłam w szafie spódniczkę, w której już bardzo dawno nie chodziłam, kupiłam ją w zeszłym roku i miałam na sobie chyba tylko raz. Kremowa z cienkiego materiału idealna na upalne dni. Do tego moją ulubioną jasno niebieską bluzkę na szelkach i białe japonki. Zeszłam na dół, zjadłam kanapkę, popiłam lemoniadą i poszłam szukać Adama. Przenosił się akurat do pokoju Gośki. Na moje nieszczęście będziemy mieć sąsiednie pokoje. Zapukałam i weszłam.
- Hej. Zbieraj się na 15 min idziemy na basen z moimi przyjaciółmi.- powiedziałam.
- Mm a co to za nagła zmiana ? - siedział na łóżku i chyba z kimś pisał.
- Bo nie mogę słuchać już narzekań mamy, że się Tobą nie zajmuję.- przewróciłam oczami.
- Ok a teraz wyjdź bo mi przeszkadzasz.- wyszłam nawet się na niego nie patrząc.
Wróciłam po pokoju, wzięłam telefon i usiadłam na łóżku.
Do: Anita
Wiadomość: Adam idzie z nami. Spotykamy się tam gdzie zawsze. Do zobaczenia pa.
i wysłałam. Poszłam do garderoby i założyła swój różowy strój kąpielowy. Spakowałam do torby ręcznik, olejek do opalania i wszystkie potrzebne rzeczy na basen. Wyszliśmy z domu i gdy doszliśmy na miejsce wszyscy już na nas czekali.
- Hej ! - przywitałam się ze wszystkimi i podeszłam do Łukasz a ten pocałował mnie.- To jest Adam, przyjechał do mnie na całe wakacje.- wskazałam na niego.- pamiętacie mówiłam wam. A to jest Karol, Mateusz, Justyna i Krzysiek.- pokazywałam kolejno.- A Łukasza i Anitę już znasz. Nie ma tylko Dominika, ale jego jeszcze zdążysz poznać.
- Siema.
- Hej.
- Cześć.
- Dobra możemy iść.- ruszyliśmy. Ja z Łukaszem szłam z tyłu a reszta z przodu gadając z Adamem.
- Co on tu robi ? - spytał z niezadowoloną miną Łukasz.
- Przepraszam zapomniałam Ci powiedzieć. Musiałam go zabrać, mama cały czas jęczała i już nie mogłam tego słuchać.
- Mogłaś mnie przynajmniej uprzedzić.
- No przeprosiłam przecież.- Nie rozumiałam go. Przecież nic takiego nie zrobiłam. O co mu chodziło ? Wiem, że nie przepada za Adamem ale mógłby trochę wyluzować. Całkiem zapomniałam o tym co śniło mi zeszłej nocy. Na basen szliśmy w milczeniu. Zapłaciliśmy za bilety i weszliśmy do środka. Anita z Krzyśkiem rozłożyli wielki koc, chłopcy zostawili swoje rzeczy i pobiegli wskakując do wody. Wszystkie zaśmiałyśmy się.
- Fajny jest ten Adam.- powiedziała Justyna.- taki.. taki.. zabawny i pewny siebie.- uśmiechnęła się.
- Dobrze, że od razu znaleźliśmy z nim wspólny język.- dodała Anita.- Nie wiem czemu Ty tego nie potrafisz. Co on Ci zrobił, że tak niechętnie o nim myślisz.
- Sama nie wiem..- odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- No właśnie. Weź się zastanów nad tym, to na prawdę fajny chłopak.- zamilkła na chwilę.- gdybym nie była z Krzyśkiem kto wie może bym się za niego wzięła.- zaśmiałyśmy się.- patrzcie o wilku mowa.- spojrzałam za siebie, Adam szedł z Krzyśkiem i Mateuszem.
- Może nasmarować wam plecy ? - wszyscy uśmiechali się uwodzicielsko.
- Pewnie, czemu nie ? - od razu zgodziła się Justyna.
- A gdzie Karol i Łukasz ? - zapytałam rozglądając się.
- Zaraz wrócą. - odpowiedział Krzysiek.
Mateusz i Krzysiek wzięli olejki i smarowali Anitę i Justynę. Adam podszedł do mnie z uśmiechem, nie byłam pewna czy chcę, czy nie lepiej poczekać na Łukasza. Zobaczyłam porozumiewawcze spojrzenie Anity, żebym się zgodziła. Kiwnęłam głową i Adam wziął się do pracy. Nie powiem, że nie ale było przyjemnie. Dziewczyny rozmawiały ze sobą i upominały chłopaków, że źle rozsmarowali krem, ja nie musiałam. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił Łukasz z Karolem niosąc dla wszystkich lody. Rozdali i usiedli bok. Widziałam po minie Łukasz, że był wściekły. Ale przecież nic takiego nie robiliśmy. Wszyscy gadali i śmiali się, nawet Adam tylko Łukasz i ja jakoś nie mieliśmy nastroju. Poszliśmy popływać. Chłopcy od razu rzucili się do wody a my powoli zamoczyłyśmy się i dołączyłyśmy do nich. Skakaliśmy, chłopcy wrzucali nas po kolei, była niezła zabawa. Humor mi wrócił i dobrze się bawiłam Postanowiłam się nie przejmować dzisiaj Łukaszem, to on ma problemy, musi zaakceptować Adama bo inaczej nic z tego nie będzie. Przez najbliższe dwa miesiące musi znosić jego obecność i nic na to nie poradzę.
- Zaprosiliśmy Adama na imprezę w zodiaku za tydzień.- oznajmił Mateusz w drodze do domu.
- Super.- ucieszyła się Justyna.- będzie zajebiście zobaczysz.- uśmiechnęła się i albo mi się wydawało albo spojrzała na mnie i zobaczyłam w jej oczach iskierki.
- Ta impreza odbywa się co roku, jest jedną z najbardziej oczekiwanych na naszym terenie.- powiedziała Anita.- Zawsze jest alkohol i świetna zabawa.- wszyscy zaśmiali się.
- Na prawdę warto na nią przyjść.- wtrącił się Krzysiek.
- Raz się nawet zdarzyło, że laski tak się upiły, że striptiz zrobiły.- opowiedział zafascynowany Karol - Już się nie mogę doczekać kolejnego razu.- znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Po sześciu godzinach wróciliśmy do domu. Wzięłam szybki prysznic aby zmyć z siebie chlor i odświeżyć się. Założyłam szorty i koszulkę, włosy zostawiłam rozpuszczone bo były wilgotne. Niech same wyschną. Weszłam do pokoju a na łóżku siedział nie kto inny jak Adam. Przewróciłam oczami i bez słowa usiadłam na krześle rozczesując włosy. Długo wpatrywał się we mnie.
- No co ? - zapytałam.
- Masz fajnych kolegów.
- Wiem, gdyby nie byli fajni nie przyjaźniłabym się z nimi.- odstawiłam szczotkę i spryskałam je odżywką. Adam wstał i podszedł do mnie. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać..
________________________________________________________________________

Przepraszam, że ten rozdział taki nudny i ogólnie nieciekawy ale brakuje mi weny. 
Następny postaram się napisać lepszy. ;) Miłego czytania. ;)

25 cze 2011

Rozdział 16

Jechaliśmy rowerami kawałek, wiedziałam gdzie ta droga prowadzi. Łukasz zabrał mnie do miejsca naszej pierwszej randki, do miejsca w którym wyznaliśmy sobie nawzajem, że się kochamy, zabrał mnie do naszego jeziora. To były jednej z najwspanialszych chwil. Byłam mu za to wdzięczna. Na miejsce dojechaliśmy jakoś po godzinie 1. Zaparło mi dech w piersiach. Widok był oszałamiający. Było ciemno, ale księżyc i gwiazdy jasno świeci na niebie oświetlając jezioro. Na powierzchni wody odbijały się małe kryształki, które nadawały uroku temu miejscu. To miejsce miało w sobie to coś, dzięki czemu lubiłam tu wracać. Była cisza, słychać było tylko lekki podmuch wiatru i szum wody. Tak, zdecydowanie to było moje ulubione miejsce. Łukasz stanął za mną, złapał mnie w pasie i pocałował w szyję. Przez chwile wpatrywaliśmy się w milczeniu w ten piękny widok. Wziął mnie za rękę a drugą zakrył mi oczy i gdzieś poprowadził. Gdy zdjął rękę z moich oczu powoli je otworzyłam. Ujrzałam koc, na którym leżała róża a dookoła było kilka małych świec. Zaniemówiłam. Łukasz podniósł kwiat i wręczył mi go.
- Śliczny kwiat dla ślicznej dziewczyny.- powiedziała z uroczym uśmiechem i pocałował mnie. Krótko ale czule.
- Dziękuje.- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Byłam taka szczęśliwa. Przytuliłam się do niego, marząc, żeby to nie był tylko sen, żeby zaraz się nie obudzić. W tej chwili całkowicie zapomniałam o Adamie. Już nie liczył się. W moim sercu jest miejsce tylko dla jednego chłopaka, a tym chłopakiem jest właśnie Łukasz. Siedzieliśmy na kocu wpatrzeni w siebie, ciesząc się swoją obecnością. Rozmawialiśmy o tym co było i co jest teraz, o naszej przyszłości i planach na później. Uwielbiałam takie chwile, chwile spędzone z osobą na której mi najbardziej w świecie zależy, którą kocham ponad wszystko, chwile spędzone z Łukaszem, gdy mogłam się w niego wtulić, poczuć jego zapach, smak ust, kiedy był tylko mój i czułam się przy nim bezpieczna. Chciałabym teraz zatrzymać czas, żeby ta noc nigdy się nie skończyła, żeby trwała wiecznie.
- "Kocham Cię, bardziej niż wczoraj, mniej niż jutro.".- szepnęłam mu do ucha.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej.- uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w czoło.
- Co zrobimy z Pauliną ? Na prawdę mam jej dość.-  powiedziałam z irytacją w głosie.
- Wiem, kochanie, wiem. Ale na prawdę nie mam pojęcia, już próbowałem z nią gadać, ale to nic nie dało.
- Proszę Cię, spróbuj jeszcze raz.- powiedziałam błagająco.
- Dobra, za dwa dni jak wróci.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Dla Ciebie wszystko.- pocałował mnie namiętnie i położył się na mnie. Jego ręce błądziły po moim ciele. Przyciągnęłam go bliżej do siebie, dłonie zaplątałam z czuprynie jego kruczoczarnych włosów. Nagle przestałam, zrzuciłam go z siebie i usiadłam. Łukasz usiadł koło mnie i przytulił mnie.
- Przepraszam, nie jestem jeszcze gotowa..- powiedziałam cicho a łza spłynęła mi po policzku. Zawiodłam go.
- Ej, nie płacz tylko.- wytarł palcem łzę i spojrzał mi w oczy.- Nic nie szkodzi, poczekamy, nie musimy tergo robić dzisiaj. Ważne, że się kochamy.- pocałował mnie, tym razem powoli i czule. Wtuliłam się w niego. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.
- Czas się zbierać, dochodzi 5 rano.- powiedział Łukasz.
- Ok.- wstaliśmy, wzięliśmy rowery i ruszyliśmy do domu.
Pod moją bramą pożegnaliśmy się. Łukasz czule pocałował mnie.
- Dziękuję.- powiedziałam.- za wszytko.
- Dla Ciebie wszytko.- uśmiechnął się słodko.- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.- przytuliłam się do niego.
- Dobra idź już do domu, bo chłodno jest.
- Pa.
Starałam się wejść po cichu do domu. Miałam nadzieje, że wszyscy jeszcze śpią i nie zauważyli, że mnie nie ma. Szłam przez salon i wchodziłam już na schody, gdy ktoś zapalił światło. Zastygłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Adama.
- Boże, ale mnie przestraszyłeś..- odetchnęłam.
- Nie ładnie tak nocami wymykać się samej z domu.- uśmiechnął się.- Na szybki numerek możesz przyjść do mnie a nie uciekać ze swoim kochasiem.- zaśmiał się szyderczo.
- Pogięło Cię?! Jaki numerek ? A nawet jeśli to w życiu bym do Ciebie nie przyszła, nawet gdybyś był ostatnim chłopakiem na ziemi.- wkurzyłam się i położyłam ręce na biodra.
- Serio ? - podszedł do mnie blisko z łobuzerskim uśmiechem.- Nie uwierzę, nie oprzesz mi się.-dotknął mojego policzka, zaśmiał się i poszedł do pokoju.
Wkurzona weszłam do swojego pokoju, założyłam piżamę i położyłam się spać. Miałam go dosyć, czy on nigdy nie przestanie ? Śniło mi się, że ktoś do mnie zadzwonił i kazał natychmiast przyjść do Łukasza. Myślałam, że coś się stało, więc szybko pobiegłam. Gdy pojawiłam się w drzwiach do jego pokoju stanęłam jak wryta nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Zobaczyłam Łukasza i Paulinę w samej bieliźnie całujących się na środku pokoju. Momentalnie miałam łzy w oczach. Gdy zorientowali się, że tu jestem i zobaczyłam ich zaczęli się śmiać. Poczułam, że robię się cala czerwona. Jak on mógł ? Czemu mi to robi ? Tysiące pytań kotłowało mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Mówiłam, że wygram.- zaśmiała się gorzko Paulina.- Mogę dać mu coś czego Ty nie... całą siebie.- pocałowała go.
- Co tak patrzysz ? - zapytał Łukasz oschle.- Potrzebuję dziewczyny, która zaspokoi moje potrzeby a nie taką myszkę jak Ty.- oboje zaśmiali się. Nigdy nie czułam się bardziej upokorzona.
- Leć do swojego Dominiczka, może on Cię pocieszy.- wybuchnęli groźnym śmiechem z horroru.
- Nieee ! - obudziłam się zalana potem siedząc na łóżku. Serce waliło mi jak oszalałe.
Położyłam się ponownie starając się usnąć ale nie mogłam myśląc o tym co mi się śniło. Nie dawało mi to spokoju. Bałam się, że to może okazać się prawdą.

21 cze 2011

Rozdział 15

- Aaaaa ! - krzyczałam, zasłaniając się.- Co Ty robisz ?! Wyjdź !
- Spokojnie.- usiadł na krześle.- przyszedłem się zapytać jakie mamy plany na jutro.- zachowywał się jakbym nie była w samym ręczniku a normalnie ubrana i siedząca na łóżku.
- Nie mamy żadnych planów ! Wyjdź ! - krzyczałam.
- Boże nie krzycz tak, głowa już mnie boli.- bawił się długopisem leżącym na moim biurku. Stałam na środku pokoju w samym ręczniku a ten nawet nie raczył wyjść.
- Wyjdź ! Chcę się ubrać.
- To się ubieraj.- zamurowało mnie.
- Niby przy Tobie ? Zapomnij.- Na moje nieszczęście nie miałam łazienki w pokoju, w której mogłabym się teraz schować.
- Ale Ty jesteś drętwa, myślisz, że nie widziałem gołych lasek ? Na pewno nie zrobisz na mnie wrażenia.- uśmiechnął się szyderczo.
- Na filmach to wiesz .. - byłam wkurzona, czy nie mógł po prostu wyjść ?
- Nie na filmach.- zaśmiał się.- Na żywo.- puścił do mnie oczko.
- Wątpię, żeby jakakolwiek dziewczyna chciała się przy Tobie rozebrać.
Po kilku minutach w końcu wyszedł a ja zamknęłam drzwi na klucz i ubrałam się. Weszłam na gadu i napisałam do Anity. Umówiłyśmy się na jutro, że przyjdzie do mnie o 13. Sprawdziłam wszystkie portale, na których byłam zarejestrowana i wyłączyłam laptopa. Zjadłam kolacje i usiadłam na kanapie, zaraz miała się zacząć moja ulubiona telenowela "Nie igraj z aniołem". Lubiłam szczęśliwe zakończenia w tych filmach, chociaż, że wiedziałam jak się zakończą i tak z ciekawością oglądałam, tak samo jak filmy z Bollywood. Akurat był moment jak Marichuy i Juan Miguel wyznawali sobie miłość i zaraz mieli się pocałować usłyszałam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawionego Adama.
- Och jakie to romantyczne.- zaśmiał się.
- Wal się.- odburknęłam.
- Nie lubie tych przewidujących filmów.- usiadł koło mnie.
- Nikt Ci nie każe ich oglądać, możesz sobie iść.- nie odrywałam wzroku od telewizora. Nie ruszył się. Siedział dalej.
Następnego dnia spałam jak zwykle do południa. W końcu są wakacje i nie musiałam wcześnie wstawać. Zwlekłam się z łóżka i popatrzyłam na zegarek, dochodziła 12. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Byłam w piżamie, bo nie mogłam się zdecydować co założyć. Tylko zjem i coś wybiorę. Mama z panią Dorotą siedziały w salonie.
- Dzień Dobry.- powiedziałam.
- Dzień Dobry.- obie odpowiedziały.
Ugotowałam sobie parówkę i zrobiłam herbatę. Gdy kończyłam do kuchni wszedł Adam, napił się coli i wyszedł bez słowa. Nawet się nie przywitał, mógłby przynajmniej powiedzieć głupie "cześć". Ale co mnie to obchodzi, niech sobie robi co chce. Włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam na górę. Zdecydowałam się na fioletową mini spódniczkę i biały top z żabą i napisem "kiss me". Trochę posprzątałam w pokoju i wyszłam do ogrodu opalać się. Zaraz miała zjawić się Anita. Położyłam koc na trawie i rozkoszowałam się promieniami słońca.
- Hej Zuza.- usłyszałam głos Anity.
- Hej.- uśmiechnęłam się. Przywitałyśmy się.
Siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Opowiadała co ostatnio robili z Krzyśkiem, jak im się układa i nowe plotki. Zapytała o Adama.
- Jest strasznie tajemniczy a zarazem taki pewny siebie, jest wyniosły i myśli, że wszystko mu wolno, unosi się jak paw. Gdy wczoraj wszedł do mojego pokoju jak miałam na sobie tylko ręcznik w ogóle nie był skrępowany a dzisiaj nawet się nie odezwał słowem. Nie to żebym była zła na niego czy rozczarowana ale po prostu nie rozumiem go. Zachowuję się jakoś dziwnie.
- A mi się zdaje, że coś do Ciebie ma.- zaśmiała się Anita. popatrzyłam na nią spode łba.
- Co Ty gadasz ? Nigdy.
- Ale przyznaj.. wygląda seksownie.
- Szczególnie z tą grzywką.- uśmiechnęłam się.- ale zaraz, przecież Ty go nie znasz, skąd wiesz ?
- Widziałam go, to on mnie tu przysłał. Nie wydawał się taki zły.
- Nie znasz go, pozory mylą.
- A Ty go znasz ? - spoważniała Anita.
- Wystarczająco długo, by mieć o nim zdanie. Jakbyś nie zauważyła to mieszkam z nim pod jednym dachem.
- A mi się zdaje, że nie jest taki zły, musicie po prostu do siebie dotrzeć i tyle. - uśmiechnęła się.
- Dobra zobaczymy.
- A co z Łukaszem ? Jak Wam się układa ?
- Jak na razie wszystko dobrze się układa, z każdym dniem kocham go oraz bardziej, cały czas mnie zaskakuje, jest cudowny. Tylko kurwa ta suka Paulina cały czas się koło niego kręci. Już nie wiem co robić, że dała sobie spokój.
- Ej, musicie to załatwić. Ona zatruje wam życie.
- Wiem.- powiedziała krótko spuszczając głowę.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo, ale zadzwonił do niej Krzysiek i poszła, bo umówili się do kina. Ja postanowiłam jeszcze poleżeć na kocu i poopalać się. Zamknęłam oczy i promienie słońca delikatnie pieściły moje ciało, mogłam odprężyć się. Uwielbiałam to. Nagle ktoś stanął nade mną i zasłonił mi słonce. Otworzyłam oczy. To był Adam.
- Zasłaniasz mi słońce.
-Na prawdę uważasz, że wyglądam seksownie w tej grzywce ? - zapytał bez owijania w bawełnę i uśmiechnął się szeroko.
- Podsłuchiwałeś ! - powiedziałam oskarżycielskim tonem.
- Wcale nie. Miałem otwarte okno a wy głośno gadałyście. Co prawda później trochę przynudzałyście.- usiadł na krześle obok.
- Co jeszcze słyszałeś ?
- Ciekawe rzeczy.- popatrzył się jakby chciał mnie uwieść wzrokiem.- na pewno wszystko o mnie.- pokazał rząd białych zębów.
- Boże, to już nie można spokojnie pogadać we własnym domu, nie bojąc się, że ktoś może Cię podsłuchiwać ?
- Chyba na dworze.- rozglądnął się dookoła.
- Co za różnica ? - spojrzałam na niego.
Dzień minął nadzwyczaj szybko. Leżąc na kocu zastanawiałam się co sobie teraz o niej pomyśli, przecież takie rzeczy gadała na niego, mam nadzieje, że nie obrazi się na nią albo nie zrobi jej jakiegoś głupie żartu. Ale czemu ona tak się przejmowała tym co o niej pomyśli ? Czemu on tak się uśmiecha do niej ? Może Anita miała racje ? Może on coś na serio do niej ma ? Ale nie ! To nie może być prawda. Ona tylko tak sobie ubzdurała. Mam chłopaka Łukasza, jest z nim szczęśliwa, nie może myśleć o innym. Zadzwonił Łukasz i długo rozmawialiśmy. Dzisiaj miał jechać z Michaliną i rodzicami do kuzyna na osiemnastkę. Założę się, że trzeźwy nie wróci do domu. Szkoda, że nie mogłam z nim jechać. Rodzice stwierdzili, że nie mogę, bo mam gościa (Adama) i mam się nim zająć. No trudno. Wieczorem leżałam w łóżku dość wcześnie bo już o 20. Włączyłam laptopa mając nadzieje, że ktoś napisał do niej albo wysłał zaproszenie do znajomych, ale nic takiego nie było. Pisałam na gadu z Justyną i Karolem do późna. Zasnęłam po północy. Usłyszałam coś jakby ktoś rzucał kamieniami w szybę, ale myślałam, że mi się to zdawało. Dla pewności podeszłam do okna. Na dole pod oknem stał Łukasz ze swoim olśniewającym uśmiechem.
- Chodź.- krzyknął ale cicho, żeby nikogo nie zbudzić.
Bez zastanowienia ubrałam się i zleciałam na dół.
- Mam niespodziankę, bierz rower i jedziemy.

12 cze 2011

Rozdział 14

Następnego dnia założyłam siwo-różową sukienkę i zeszłam na śniadanie. Gośka jeszcze spała, bo wczoraj późno wróciła. W salonie siedział Adam i oglądał TV.
- Cześć Zuziu.- zaśmiał się.
- Daruj sobie.
Zrobiłam sobie tosty, zrobiłam gryza i popiłam sokiem pomarańczowym. Do kuchni wszedł Adam i usiadł na przeciwko mnie. Przez cały czas obserwował mnie.
- Co ? - spytałam trochę zażenowana.
- Nic.- odparł i dalej mi się przyglądał.
- No kurwa nie patrz się tak na mnie! Jak chcesz coś zjeść to zrób sobie a nie.- wybuchnął śmiechem po raz kolejny.
- Nie o to chodzi.
- To o co ?
- Jesteś brudna na policzku.- śmiał się
- To trzeba było tak od razu.- podeszłam do lusterka, miałam trochę dżemu na policzku. Wzięłam ręcznik papierowy i wytarłam się. Usiadłam przy stole i kończyłam tosta. Adam nalał sobie coli i usiadł przed telewizorem. Zadzwonił telefon. Nie zdążyłam wstać a on już odebrał.
- Słucham.- powiedział do słuchawki.- Tak jest... mogę, ale tego nie zrobię... śpi po ciężkiej nocy ze mną.- kim on gada ?! - przekaże... nara.- rozłączył się i usiadł.
- Kto to ? - spytałam
- Jakiś Łukasz, kazał Ci przekazać, żebyś zadzwoniła jak się obudzisz.
- Osz kurwa ! To czemu nie przekazałeś ?! I w ogóle co to miało być.. "Po ciężkiej nocy ze mną" ?! pojebało Cię ? - pobiegłam do telefonu i wykręciłam numer Łukasza. Odebrał po drugim sygnale.
- Halo.
- Cześć skarbie.- miałam nadzieje, że mój głos jest spokojny.
- O część, już się wyspałaś ? - nie brzmiał jakby był zadowolony.
- Przepraszam Cię bardzo, ale odebrał Adam, pamiętasz opowiadałam Ci, że przyjeżdża i robił sobie żarty, tak na prawdę to jadłam śniadanie i do niczego nie doszło, na prawdę Cię za niego przepraszam.- powiedziałam na jednym tchu mając nadzieje, że uwierzy. W końcu powiedziałam prawdę.
- Dobra, spokojnie.- powiedział tym razem słodko, tak jak zawsze.- Spotkamy się dzisiaj ?
- Pewnie, z Tobą zawsze.- uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Przyjdę po Ciebie za godzinę.
- Ok czekam.
- Pa.- rozłączył się. Odłożyłam słuchawkę i odwróciłam się. Adam śmiał się w najlepsze.
- Boże, ale Ty się przed nim tłumaczysz, jakby nie wiadomo kim był.
- Jest moim chłopakiem i nie chcę żebyś więcej tak robił, rozumiesz ?! - podniosłam głos. Tym razem przesadził.
- Spoko, wyluzuj, przecież nic takiego nie zrobiłem Zuziu.- uśmiechnął się szydersko.
- Nie mów do mnie Zuziu ! - powiedziałam i poszłam się przygotować na spotkanie z Łukaszem. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro, byłam czerwona, ochlapałam się wodą. Co on sobie myśli ? Czemu to robi ? Postanowiłam na razie o tym nie myśleć. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, na szczęście nie musiałam prostować. Założyłam niebieską, zwiewną sukienkę i białe sandałki, nałożyłam lekki makijaż, pomalowałam usta błyszczykiem a włosy związałam w koczka, bo było strasznie gorąco. Zadzwonił dzwonek do drzwi, to pewnie Łukasz. Lepiej zejdę, żeby Adam przypadkiem znowu czegoś nie wymyślił. Gdy schodziłam widziałam jak rozmawiają. Adam był bez koszulki, znakomicie, jeszcze tego brakowało. Łukasz zobaczył mnie i uśmiechnął się. Przywitałam się przytulając się do niego a on pocałował mnie.
- Dobra nie róbcie scen co ? Nie chcę na to patrzeć.- powiedział Adam.
- To nie patrz, nikt Ci nie każe.- odgryzłam się. Spojrzałam na Łukasza.- chodź do mnie, zabiore jeszcze kilka rzeczy i możemy iść.
- Ej miałaś się mną zająć co nie ? - udawał rozczarowanego.
- Nie jesteś dzieckiem, poradzisz sobie.- rzuciłam i poszłam na górę.
- Wkurza mnie ten koleś.- powiedział Łukasz dgy pakowałam telefon do torebki.- Działą mi na nerwy.
- Mi też, nie wiem jak z nim wytrzymam te dwa miesiące.- skrzywiłam się.
- Dasz radę.- złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.- wierze w Ciebie.
- Mm jak miło.- zaśmiałam się.
- Pięknie wyglądasz, tak .. seksownie.- pocałował mnie tak jak lubię, powoli ale stanowczo z czułością.- chodźmy.
Poszliśmy na spacer do parku. Spacerowaliśmy trzymając się za rękę i rozmawiając. Mijaliśmy dzieci jeżdżące na rowerze, rolkach lub deskorolce, matki z wózkami, pary siedzące na ławkach, ludzi, którzy wyszli ze swoimi psami na spacer. Spotkaliśmy Dominika.
- Hej, fajnie, że Cię widzę.- powiedział.
- No hej, a co się stało ? - spytałam
- Jutro wyjeżdżam na tydzień w góry do rodziny i chciałem się pożegnać.
- Jutro ? przecież miałeś jechać w następnym miesiącu.
- Tak, ale plany się zmieniły.- uśmiechnął się.
- A no chyba, że tak.- odwzajemniłam uśmiech.- Będę tęsknić.
- Ja też, ale są telefony, więc nie będzie tak źle.- zaśmialiśmy się.- Dobra ja lecę, bo musze jeszcze iść do sklepu.
- No spoko, miłej podróży.- pocałowaliśmy się w policzek.
- Jakie czułe pożegnanie.- powiedział gdy Dominik odszedł.- obeszło by się bez całowania.- pokręcił nosem.
- Czy Ty jesteś zazdrosny ? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak jestem, o niego w szczególności.
- Oj skarbie, przecież wiesz, że jestem tylko twoja.- pocałowałam go.- zawsze.
Wróciłam do domu około 17. W salonie siedziała mama z panią Dorotą.
- Gdzie Ty byłaś ? Miałaś zając się Adamem.- powiedziała mama.
- Byłam z Łukaszem.- rzuciłam.
- Zuza prosiłam Cię o coś.
- Przeprasza, ale on nie jest dzieckiem, umie się sobą zająć.- upiłam łuk wody.
- Ale przez cały dzień nudził się, nie zna miasteczka, nie ma tu przyjaciół, więc może poznałabyś go z kimś ?
- Co ? - zrobiłam wielkie oczy.
- To co słyszałaś.
- Świetnie.- poszłam do swojego pokoju.
W korytarzu spotkałam Gośkę i Sebastiana.
- Hej młoda.- uśmiechnął się Seba
- Cześć. A wy gdzie idziecie ? - zapytałam
- Do kina.- uśmiechnęła się Gośka.
- Ale macie fajnie, miłej zabawy.
Weszłam do łazienki, musiałam wziąć długą kąpiel, odprężyć się. Po półtorej godzinie wyszłam z wanny, zawinęłam się w krótki ręcznik i poszłam do pokoju po ciuchy. Wybrałam spodenki i t-shirt. Już miałam ściągać ręcznik, gdy do pokoju wpadł Adam..
_____________________________________________________

Przepraszam bardzo, że tak długo, ale zrozumcie, koniec roku i miałam strasznie dużo spr i kartkówkę do zaliczenia i poprawienia. Teraz obiecuję, że postaram się szybciej napisać :)
I jeszcze jedno, skoro niektórym z was nie podoba się moje opowiadanie to nie czytajcie go a nie piszecie głupie komentarze. Nikt wam nie każe go czytać, więc darujcie sobie, a za wszystkie pozytywne komentarze bardzo dziękuję;)

1 cze 2011

Rozdział 13

W czwartek przygotowałyśmy z Gośką pokoje dla gości. Adam dopóki Gośka nie wyjedzie do Anglii będzie spał na materacu w pokoju razem ze swoją mamą. Mówi się trudno. Uśmiechnęłam się do siebie siedząc w salonie. Oglądałam właśnie zdjęcia z ostatniej wycieczki rowerowej i zatrzymałam się na jednym, na którym był Łukasz. Słońce padało na jego twarz, jego oczy były jeszcze bardziej błękitne, usta w lekkim uśmiechu, miał idealne rysy twarzy. Siedział bokiem na trawie i patrzył przed siebie . Jestem pełna podziwu dla siebie, że udało mi się zrobić tak cudowne zdjęcie. Mogłabym patrzeć a nie całą wieczność i jeszcze dłużej. Kocham go. Z Dominikiem doszłam już do porozumienia. Dalej jesteśmy przyjaciółmi i ciesze się, że jednak zmienił swój stosunek do Łukasza. Była już późna godzina więc położyłam się spać. Następnego dnia mama obudziła mnie już o 8:30 bo zaraz miał przyjechać Adam z mamą. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, włosy związałam w koński ogon. Poszłam do garderoby i założyłam fioletową koszulkę i czarne spodenki. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie koło Gośki, która oglądała jakiś film. Mama krzątała się w kuchni piekąc szarlotkę. Specjalnie wzięła sobie urlop. Taty oczywiście nie było, od rana do wieczora siedział w biurze, nawet w wakacje. Mogłam zapomnieć o jakimkolwiek wyjeździe z rodzicami nad morze. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- O już są.- wybiegła z kuchni mama.
Podeszłyśmy z Gośką do drzwi. Mama witała się ze swoją przyjaciółką.
- Grażynko, tyle lat.- przytuliły się do siebie.
- Musimy tyle nadrobić.- zaśmiały się.
Uśmiechnęłam się widząc mają mamę i panią Dorotę. W tej samej chwili wszedł do domu jakiś chłopak, zapewne Adam. Był średniego wzrostu, trochę wyższy ode mnie, miał dłuższe blond włosy i grzywkę opadającą na niebieskie oczy, ładne ale nie tak jak Łukasza. Założył siwe, szerokie, skejt'owskie dresy i białą bokserkę trochę za dużą, bo wisiała na nim a na głowie miał czapkę z daszkiem z boku. Przyznam wyglądał niesamowicie.
- Mówiłam Ci, żebyś ściągał czapkę, jak wchodzisz do domu.- powiedziała jego mama, a ten bez słowa ściągnął czapkę i rzucił ją na wieszak.- Grażynko, dziewczynki.- popatrzyła na nas.- To jest mój syn Adam.- uśmiechnęła się kobieta. Adam wykrzywił usta w udawanym uśmiechu.
- Witaj Adasiu, mam nadzieje, że spodoba Ci się u nas.- powiedziała moja mama.- To są moje córki Gosia i Zuzia, Gosia za kilka dni wyjeżdża do Anglii, więc zajmie się Tobą Zuzia.
- Fajnie.- rzucił od niechcenia. Wydawał się znudzony. Jakoś nie przypadł mi do gustu. Mam nadzieje, że z biegiem czasu zmieni swoje zachowanie bo inaczej zwariuję, nie lubię takich typów.
- Może chcecie coś zjeść albo napić się po podróży ? - zapytała mama.
- Z chęcią napiłabym się czegoś zimnego, strasznie gorąco jest.- odpowiedziała pani Dorota. Udali się wszyscy do kuchni a ja poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku. Zadzwonił telefon, odebrałam, była to Anita.
- Hej Zuza. Może masz ochotę wyskoczyć na basen ?
- Sorry ale dzisiaj nie mogę, mówiłam Ci, że mojej mamy przyjaciółka z synek przyjeżdża.
- A kiedy będą ?
- Już są.
- I co jaki on jest ? - zapytała podekscytowana.
- Przystojny skejt ale trochę chamski.
- Kurde a już zapowiadało się tak fajnie.- zaśmiałyśmy się.
- Jak się spotkamy to Ci opowiem więcej.
- Ok. Słuchaj muszę kończyć bo Krzysiek czeka. PA.
- PA.- rozłączyłam się.
Rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Gośka.
- I co jak wrażenia ? - spytała z uśmiechem.
- Jakiś dziwny jest.- zaśmiała się.- No co ? Może i jest ładny ale taki trochę dziki.- znowu się zaśmiała.
- Sorry, ale to trochę śmieszne było, ale zgodzę się z Tobą.
- Co teraz robią ?
- Rozpakowują się.- zadzwonił jej telefon.- Cześć skarbie.. pewnie, że mam czas.. no to wpadnij po mnie gdzieś za 1,5h, będę gotowa.. dobrze postaram się szybciej.. Kocham Cię.. papa.- przesłała buziaka do telefonu i rozłączyła się.- Sebastian znowu ma dla mnie jakąś niespodziankę, to już trzecia w ostatnim miesiącu.
- Uważaj, bo to źle wróży.
- Jeśli chodzi Ci o to, ze mnie zdradza to ufam mu bezgranicznie i wiem, że nigdy by mi tego nie zrobił.
- Po mężczyznach można spodziewać się wszystkiego.
- Seba jest inny, ale mam to na uwadze.- uśmiechnęła się.
- Czyli jednak nie do końca bezgranicznie.
- Właśnie, że jest. Ufam mu, ale innym dziewczyną nie.- zaśmiałyśmy się.- Ty lepiej uważaj na Łukasza.
- Co masz na myśli ? - zmarszczyłam brwi.
- Paulina jest do wszystkiego zdolna.
- O to Ci chodzi.. wiem.- trochę posmutniałam, wolałam o niej nie myśleć.
- Nie przejmuj się, na pewno jej się nie uda.- uśmiechnęła się przyjaźnie.- Dobra idę, muszę się przygotować.- wyszła.
 Siedziałam w pokoju i pisałam z Łukaszem na gady, gdy do pokoju bez pukania wszedł Adam.
- Czy Ty nie umiesz pukać ?! - powiedziałam podniesionym głosem.
- Nie, nie umie.- był obojętny
- To się naucz.- chodził po pokoju i wszystko oglądał, nic się nie odzywał. Bacznie go obserwowałam, trochę mnie to denerwowało. O co mu chodzi ? - Czego Ty tak właściwie chcesz ?
- Ja ? - zapytał głupio.- Nie nie chcę.- usiadł koło mnie na łóżku.- Chcę się tylko z Tobą bliżej poznać Zuziu.- powiedział to nakładając duży nacisk na "Zuziu" i wybuchnął śmiechem.- Po prostu jestem na Ciebie skazany przez całe wakacje.
- Że co proszę ? Chyba chciałeś powiedzieć, że to ja na Ciebie jestem skazana, to Ty u mnie zamieszkasz a nie ja u Ciebie.- oburzyłam się.- A poza tym mów do mnie Zuza.- przybliżył się twarzą do mnie.
- Ale ja wolę Zuzia.- wyszeptał i znów zaczął się śmiać. Już miałam tego dosyć.- To jak się mną zamierzasz zająć Zuziu ? - popatrzył na mnie zabawnie.
- Ni jak. Nie zamierzam się Tobą zajmować.
- Będę czuł się samotny Zuziu, Twoja mama nie byłaby z tego zadowolona.- powiedział udając małego, niezadowolonego chłopczyka z niewinnym uśmiechem.
- Nie mów do mnie cały czas Zuziu ! - Byłam wkurzona, za dużo sobie pozwalał.
- Ojej nie bądź taka drażliwa.. Zuziu.- przekomarzał się.- Nie lubię takich lasek.
- To masz pecha, nie musisz mnie lubić.- odburknęłam.
Wstał, zaśmiał się i wyszedł powtarzając cały czas "Zuzia". Rzuciłam w niego poduszką ale on już zamknął drzwi. Dzień zleciał w miarę szybko. Adama starałam się na razie omijać, nie chciałam znowu paść ofiarom jego głupich zabaw.

29 maj 2011

Rozdział 12

Ostatecznie zmieniłam kierunek i poszłam do Anity. Musiałam się komuś wygadać, nie mogła tego dusić w sobie.Meysi szła koło mnie dumnie jak ochroniarz. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi jej mama.
- Dzień Dobry, czy jest Anita ? - zapytałam
- Dzień Dobry Zuziu, tak jest u siebie.- wpuściła mnie do środka i udałam się na górę. Zapukałam.
- Cześć.- weszłam. Anita nie była sama, był u niej Krzysiek. Siedzieli na łóżku.
- Hej.- uśmiechnęła się.- Cześć Meysi.- pogłaskała ją po futerku.
- Chciałam pogadać, ale chyba przeszkadzam.- usiadłam na pufie obok.
- Nie przeszkadzasz.- powiedział Krzysiek.- Ja już pójdę, muszę jeszcze odrobić lekcje na jutro.- uśmiechnął się.
- Do jutra.- powiedziała Anita i pocałowali się.
- Sorry nie chciałam, żeby już szedł.- powiedziałam przepraszająco.
- Przestań, przecież nic się nie stało.- zachichotała Anita.- Dobra mów, co się stało.- Usiadłam koło niej.
- Spotkałam Pauline w parku.
- I co ?
- Pokłóciłyśmy się znowu. Zaczęła znowu gadać, żebym odczepiła się od Łukasza i w ogóle takie tam.
- Trzeba było strzelić jej w ryj.
- Miałam taką ochotę.- zaśmiałyśmy się.- Powiedziałam jej, że jest suką i nie dziwie się, że on woli mnie.
- No i dobrze zrobiłaś, należało się jej, w końcu ktoś musiał jej to powiedzieć.
- Tak, odgryzła się tym samym.
- Wiesz, jest mały szczegół.. Ty powiedziałaś prawdę a ona poczuła się urażona i musiała się czymś odgryźć.- machnęła ręką.
- Wkurwia mnie, że wplątuje w to Dominika. Jego niech w to nie miesza.
- Nie przejmuj się nią, już Ci to mówiłam.- uśmiechnęła się.
- Wiem, wiem.
Gadałyśmy jeszcze długo aż w końcu trzeba było wracać do domu. Zebrałam się i wyszłam. Myślałam o Łukaszu, mam nadzieje, że nie ulegnie tej szmacie. Wyciągnęłam tej i napisałam sms'a.
Do : Łukasz
Text: Tęsknię ;* - i wysłałam.
Długo nie czekając odpowiedział : ,,Kocham Cię ;* " To wystarczyło żebym wróciła w dobrym humorze.
- Jestem.- krzyknęłam wchodząc do domu i zdejmując smycz Meysi.
- To dobrze.- odpowiedziała mama oglądając serial w TV.
Poszłam do swojego pokoju, przydałoby się pouczyć. Koniec roku zbliża się, trzeba oceny poprawić. Paska i tak nie będę miała, więc nie muszę się starać. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na facebook'a. Ciekawe czy skomentowali mi nowe fotki. 25 powiadomień. ,,Ślicznie" ,,Cudownie" ,,Zajebiście" ,,Seksi" to było większość komentarzy, niektórzy wysilili się i napisali więcej. No trudno. Włączyłam gg i muzykę.

***

Czas leciał szybko, spotkania z Łukaszem, wypady do kina i na basen całą paczką, poprawianie ocen i na szczęście są już wakacje, długo oczekiwane przez wszystkich. Na reszcie mogę spać do południa i więcej czasu spędzać z moim miśkiem. Drugiego dnia wybraliśmy się z Łukaszem, Anitą i Krzyśkiem na wycieczkę rowerową. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy leśną drogą na łąkę, co prawda jest to 18km stąd ale i tak będzie fajnie. Wyruszyliśmy o 9 rano, zabraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyliśmy w drogę. Po godzinie byliśmy już na miejscu. Położyłam się na trawie i zamknęłam oczy. Promienie słońca ogrzewały moją twarz, ptaki śpiewały, czyste powietrze, było cudownie, wolność. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. Łukasz złożył pocałunek na moich ustach. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Uwielbiam go całować. Spędziliśmy tam prawie cały dzień. Do domu wróciłam o 20.
- Zuza muszę Ci coś powiedzieć.- powiedziała mama, gdy robiłam kolację.- W ten piątek przyjeżdża moja przyjaciółka z synem, zatrzymają się u nas do końca wakacji.
- Aha.- powiedziałam krótko.
- Chcę żebyś zajęła się nim, nie chcę, żeby czuł się samotny, jego rodzice niedawno wzięli rozwód.. rozumiesz ?
- Spoko.- wzięłam kanapki i poszła do Gośki.- Mogę.- zapukałam.
- Jasne.- uśmiechnęła się.- O widzę, że kanapki mi zrobiłaś.- zaśmiałam się.
- To są dla mnie.- wystawiłam język.- Ale jedną mogę Ci dać.- podałam jej talerz.- Co to za przyjaciółka mamy przyjeżdża ?
- Dokładnie to nie wiem, ale w liceum przyjaźniły się, potem ona wyjechała do Krakowa na studia i tam zamieszkała.
- A ten jej syn ? - zapytałam
- Z tego co mówiła mi mama to nazywa się Adam i ma 17 lat.
- Mmm zapowiada się ciekawie.- zaśmiałam się.
- Ej siostra a co z Łukaszem ?
- A co ma być ? Nic.- spojrzała podejrzliwie.- Jesteśmy razem i jest super.- uśmiechnęłam się.
- Chyba nie zamierzasz lecieć na dwa fronty ?
- No coś Ty. Żebyś tylko Ty Seby nie wymieniła na lepszy model.
- To mi nie grozi, wolę starszych.- wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A gdzie oni będą spać ? - zapytałam po chwili.
- Pani Dorota w tym wolnym pokoju koło sypialni rodziców a Adam u mnie, bo ja przecież na całe wakacje jadę z Sebą do Anglii.
- Ale jedziecie dopiero za tydzień a oni przyjeżdżają za trzy dni.
- Przejmuj się, najwyżej będzie spał na kanapie.- znowu wybuchłyśmy śmiechem.

_______________________________________________________


Przepraszam, że taki krótki i nudny, ale starałam się dodać jak najszybciej. 
Obiecuję, że w najbliższym czasie zacznie dziać się jakaś akcja, życie Zuzy trochę się skomplikuje ;P 
Mam nadzieje, że w dalszym ciągu będziecie czytać. Komentujcie, piszcie czy wam się podoba czy nie i co byście zmienili, postaram się dopasować ;)

19 maj 2011

Rozdział 11

Niedziela jak każda inna. Rodzice wczoraj niczego się nie domyślili, więc jest dobrze. Na szczęście tacie już przeszło i szlaban mam anulowany. O 10:00 msza, potem obiad i o 14 sesja z Anitą. Wybrałyśmy się do starej szkoły, wychodzą tam zajebiste zdjęcia. Anita opowiedziała mi o ich piątkowej rocznicy (trochę jej zazdroszczę, bo była idealna) a ja o wczorajszej randce (która też nie była niczego sobie). Zdjęcia wyszły super. Zaraz po powrocie do domu dodałam zdjęcia na fejsa, sprawdziłam czy wszystko mam zrobione na jutro i położyłam się. Przez ostatni tydzień tyle się stało. Jutro muszę pogadać z Dominikiem, przeprosić go. Usnęłam około 22.

***

Rano oczywiście zaspałam. Dobrze, że tato był jeszcze w domu to zawiózł mnie do szkoły. W ostatniej chwili zdążyłam na pierwszą lekcję.
- Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam i usiadłam koło Anity.
Matma zleciała dość szybko. Poszłyśmy na stołówkę wszyscy już siedzieli.
- No hej.- przywitałam się.
- Coś nas ominęło ? - spytała Anita. Wszyscy zaśmiali się.
- Tak, właśnie Mati z Justyną zerwali.- oznajmił Karol.
- Żadna nowość.- skomentowała Anita.
- Gdyby on nie był tak cholernie obojętny było by ok.- oburzyła się Jasta.
- Ja jestem obojętny ? - wkurzył się Mati.- Gdybyś Ty nie była tak zazdrosna było by wszystko ok.
- Gdyby się tyle zdzir koło Ciebie nie kręciło nie byłabym zazdrosna! - prawie krzyknęła Justyna
- Ej uspokójcie się.- powiedziałam.- Kłótnie do niczego nie prowadzą.-w tej samej chwili podszedł do nas Łukasz i pocałował mnie.
- Cześć.- uśmiechnął się.
- No, no, no co my tu widzimy.- zaśmiał się Krzysiek.
- Czy my o czymś nie wiemy ? - zapytała Justyna ?
- Są razem.- wyręczyła nas Anita.
- Szybcy jesteście.- powiedział po raz pierwszy Dominik. Zaśmiał się, wiedziałam, że tylko udaje, pewnie jest zły na mnie.
Po drugiej lekcji złapałam Dominika przed sekretariatem.
- Możemy pogadać ? - zapytałam.- Chciałam Cię przeprosić za to co powiedziałam w czwartek.
- Spoko, nie ma sprawy, już o tym zapomniałem.- wyraz twarzy miał obojętny.
- Ale i tak sorry, nie powinnam tak mówić.
- To ja nie powinienem mówić Ci o tym co do Ciebie czuję.
- Czasu już nie cofniesz.
- Wiem.- spojrzał mi w oczy.- Kochasz go ?
- Tak.- powiedziałam bez zastanowienia.
- Tyle chciałem wiedzieć.
- Ale to nie skreśla naszej przyjaźni.- miałam łzy w oczach. Co jak co ale nie chciałam tracić takiego przyjaciela jak on.
- To i tak nie będzie już jak dawnej, będziesz miała mniej czasu dla mnie, nie będziemy mogli robić tego co zawsze.
- Jak to nie ? To, że chodzę z Łukaszem nie oznacza, że jestem uwięziona i tylko z nim mogę się spotykać. Jesteś moim przyjacielem i zawsze będę miała dla Ciebie czas.
- Przecież wiesz, że ja za tym gościem nie przepadam.
- Wiem, ale to nie ma nic wspólnego z nami.- już nie wiedziałam jakich mam użyć argumentów.
- Właśnie, że ma. Jak widzę Cię z nim to aż mnie skręca od środka, cholernie źle się z tym czuję, żałuję, że to nie ja mogę być na jego miejscu.
- Czy nie może zostać tak jak jest ? - spuściłam wzrok.
- Może, ale nie obiecuję co z tego wyjdzie.- zadzwonił pierwszy dzwonek.- muszę iść, mam polski nie chcę się spóźnić.
- Ok.- Rozeszliśmy się do klas.
Na angielskim nie mogłam się skupić, źle się z tym czułam. Czemu to wszystko musi być tak skomplikowane. Następny wf. Anita widząc, że jest coś ze mną nie tak podrobiła mi zwolnienie.
- Masz, wyglądasz jak śmierć, na pewno się nie skapnie.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się.
- Spoko. Kiedyś mi się odwdzięczysz.- zaśmiała się.
Po sprawdzeniu obecności dziewczyny udały się na dwór, z tego co słyszałam będą grały w palanta. Ja poszła na salę gimnastyczną gdzie lekcje miał Łukasz. Okazało się, że on też nie ćwiczy. Usiedliśmy na materacu i oglądaliśmy jak grają w siatkę.
- Czemu nie ćwiczysz ? - spytał Łukasz.
- Źle się czuję.- odpowiedziałam.- Anita podrobiła mi zwolnienie.
- Co jest ? Przecież na stołówce było jeszcze ok.
- Gadałam z Dominikiem..
- Znowu się pokłóciliście ? - spojrzał czule.
- Tak. Nie. Sama nie wiem co to było.
- Kochanie spokojnie, na pewno się niedługo ułoży.- przytulił mnie.
- Mam nadzieje.
Każdą następną przerwę spędziłam z Łukaszem. Udało mu się poprawić mi humor. Będąc z nim nie mogłam się smucić, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zawsze gdy udawał obrażonego robił śmieszne miny, ale był przy tym tak cholernie uroczy. Kochałam go, byłam tego pewna jak nigdy dotąd, z każdym dniem coraz bardziej.
Wróciłam do domu i zjadłam obiad. Nikogo nie było, więc przyczepiłam Meysi smycz do obroży i wyszłam z nią na spacer. Poszłyśmy do parku, lubiłam tu przychodzić. Razem z Anitą miałyśmy tu swoją ulubioną ławkę.
- Zuza! - krzyknął ktoś z tyłu. Zobaczyłam Paulinę, szła w moją stronę.- Musimy pogadać.- powiedziała złowrogo, wiedziałam, że nie zapowiada się nic dobrego.
- Nie mam ochoty z Tobą gadać. powiedziałam.
- Trudno będziesz musiała wysłuchać co mam Ci do powiedzenia.- założyła ręce na piersi, było widać, że gdyby mogła wydrapała by mi oczy.
- Nic nie muszę.- odwróciłam się i już miałam iść gdy zastąpiła mi drogę.
- Czy ja wyraziłam się nie jasno co do Łukasza ?! Mówiłam Ci, że masz się od niego odwalić ! - prawie krzyknęła.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić, a jeśli chodzi o Łukasza to nie ja zaczęłam tylko on i to nie moja wina, że woli mnie niż taką sukę.- wkurzyłam się.
- Odezwała się ta co niby suką nie jest.- odgryzła się.- Zostaw Łukasza w spokoju i zajmij się lepiej swoim Dominiczkiem.
- Odwal się od Dominika, jego w to nie mieszaj! - ostrzegłam ją.
- Bo co ? Przecież wiem, że się w Tobie kocha, każdy to wie.- prychnęła.- Tylko zastanawia mnie jedno .. co oni widzi ą w takiej tandecie jak Ty ? - Tu już przesadziła, nie zamierzałam jej słuchać.
- Na pewno więcej niż w Tobie, a poza tym gówno mnie obchodzi co o tym myślisz.- krzyknęłam i ruszyłam do wyjścia. Teraz jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu.
___________________________________________________

Jak zauważyliście kolejne rozdziały dodaje co 2 dni, ale następny będzie dopiero za tydzień w czwartek lub piątek, z tego powodu, że jadę na zieloną szkołę i mnie nie będzie.

17 maj 2011

Rozdział 10

Weszłam do salonu i zobaczyłam Łukasza. Stał w tej swojej luzackiej pozie i uśmiechał się uwodzicielsko.
- Cześć.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć.- ucieszyłam się, że go widzę.
Ubrany był w ciemne, jeansowe rybaczki i niebieską bluzkę na krótki rękaw, która idealnie komponowała się z jego dużymi, błękitnymi oczami. Kruczoczarne włosy miał w estetycznym nieładzie, wyglądał bosko.
- Idziemy ? - zapytał.
- Pewnie a dokąd ?
- To niespodzianka.- wciąż się uśmiechał.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w tajemnicze miejsce. Byłam podekscytowana, nie wiedziałam co mnie czeka. Całkowicie zapomniałam o Paulinie. Szliśmy przez chwile w ciszy. Trochę głupio się czułam, ale po chwili przeszło mi. Z Łukaszem mogłabym milczeć przez cały czas, byle by tylko był obok mnie.
- Wyglądasz olśniewająco.- powiedział Łukasz.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się.- To co powiesz mi, gdzie idziemy ?
- Nie, mówiłem Ci, że to niespodzianka. Już niedługo.- uśmiechnął się uroczo.
Po 15 min doszliśmy na miejsce. Łukasz zakrył mi oczy dłonią i prowadził na jakieś wzgórze. Gdy byliśmy na samej górze powoli zdejmował rękę. Zatkało mnie. W dole znajdowało się jezioro, było wspaniałe, błękitna woda, trzcina, zielona trawa. Niedaleko po prawej stronie było drzewo obok którego leżał duży, fioletowy koc i koszyk z jedzeniem i piciem. Wszystko wyglądało przepięknie.
- I jak Ci się podoba ? - zapytał.
- Jest cudownie, tak magicznie..- powiedziałam zaszokowana widokiem.- Czemu ja tu nigdy nie byłam ? - wpatrywałam się w jezioro.
Może czekałaś na mnie.- zaśmialiśmy się.
- Może.- zbiegliśmy na dół.
Usiadłam na kocu a Łukasz wyciągnął szampana.
- Nie wiem czy powinniśmy.- zawahałam się.
Tylko jedna lampka, za nasze spotkanie.- uśmiechnął się a ja nie potrafiłam mu odmówić.
- Ok.- nalał i podał mi. usiadł koło mnie a ja upiłam łyk.- znamy się tydzień a ja czuje jakbyśmy znali się cale życie.- wyznałam, ale nie poczułam się jak idiotka.
- Też się tak czuję.- powiedział patrząc mi w oczy.- To co mówiłem wtedy to była najszczersza prawda. Jest w Tobie coś takiego, co trudno mi opisać.
- Mam nadzieję, że to coś jest pozytywne.- zaśmiałam się.
- Pewnie, że tak.- uśmiechnął się przyjaźnie, zapanowała cisza..- Kim jest dla Ciebie Dominik ? - zapytał a ja zaniemówiłam.
- A skąd to pytanie ? - popatrzyłam na niego niepewnie.
- Zauważyłem jak się zachowuje przy Tobie i wobec mnie, jak się na Ciebie patrzy jakby był zazdrosny.
- To trochę skomplikowane.- opowiedziałam Łukaszowi o całej historii, o naszej przyjaźni, plotkach, wypadzie do kina, wyznaniu w parku (o pocałunku oczywiście nie wspomniałam) i kłótni w szkole.- Dla mnie i tak pozostanie tylko przyjacielem.
- To dobrze.- uśmiechnął się.- powinnaś dać mu to do zrozumienia.
- Już to zrobiłam, nie dosłownie, ale to zrobiłam.
- Teraz powinnaś innemu chłopakowi powiedzieć co czujesz.- patrzyliśmy sobie prosto w oczy, gdy pochyliłam się i pocałowałam go. Tak, na to czekałam cały dzień, aby jeszcze raz poczuć smak jego warg, by poczuć jego zapach, by być blisko niego, jak najbliżej.
- To też już zrobiłam.- uśmiechnęliśmy się do siebie i tym razem on mnie pocałował. Zatraciliśmy się w głębokim i namiętnym pocałunku, nasze ciała poruszały się w jednym tempie. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i wplątał ręce w moje włosy. To uczucie rozkoszy jakie mnie ogarnęło, serce waliło mi jak oszalałe.
- Kocham Cię.- wyszeptałam z zamkniętymi oczami.
- Ja Ciebie bardziej.- powiedział i przytulił mnie.
Dość długo leżeliśmy wtuleni na kocu, poczułam, że muszę zapytać o Paulinę.
- Łukasz.. mam pytanie, ale chcę, żebyś odpowiedział szczerze.
- No słucham skarbie.
- Czy Ciebie Paulinę.. Czy Ty i Paulina jesteście albo byliście razem ? - spytałam siadając.
- Skąd Ci to przyszło do głowy ? - popatrzył pytająco.
- Wczoraj dostałam od niej sms'a.- wyciągnęłam telefon i pokazałam mu.
- To są jakieś brednie, nie słuchaj jej.- powiedział.- Chociaż przyznam, ona chyba coś do mnie ma.- wykrzywił usta.- Czasami strasznie mi się narzuca.
- To zrób coś z tym.- powiedziałam nie patrząc na niego.- Nie chcę, żeby mi ktoś Ciebie zabrał.- Wziął moją twarz w ręce i spojrzał mi w oczy.
- Dla mnie liczysz się Ty. Rozumiesz ? Tylko Ty.- powiedział wolno. Pokiwałam potwierdzająco głową a on znów mnie pocałował, tym razem czule i z miłością, wiedziałam, że to co mówił jest prawdą. Kocham go a on mnie i nic ani nikt tego nie zmieni, nawet Paulina., teraz to zrozumiałam.
- Dobra zjedzmy coś, bo zgłodniałam.
Zaczęliśmy karmić się nawzajem truskawkami z czekoladą i ciastkami z bitą śmietaną a przy tym śmiejąc się aż do bólów brzucha. Czas leciał szybko i trzeba było wracać do domu. Posprzątaliśmy wszystko, Łukasz wziął mnie za rękę i ruszyliśmy do domu.
- Wiesz, że nie powinnam tu teraz z Tobą być ? - zachichotałam.
- Czemu ? - zmarszczył brwi.
- Mam szlaban przez tydzień.- skrzywiłam się.- rodzice wkurzyli się..
- Za ten ostatni incydent z całowaniem przed domem ? - spytał śmiejąc się.
- Taa.. uważają, że jestem jeszcze za młoda i w ogóle takie tam.. nie wiem o co im chodzi.
- Tacy już są rodzice.- powiedział.- Mam nadzieje, że nie zabronili Ci się ze mną spotykać ?
- Tylko by spróbowali.- zaśmiałam się.
- A co powiedzą jak znowu nas razem dzisiaj zobaczą ?
- Nie zobaczą.- uśmiechnęłam się przebiegle.
- Czyli mam Cię nie odprowadzać ?
- Tego nie powiedziałam, odprowadzisz mnie do Seby. - Widząc jego zdziwioną minę dodałam.- To chłopak mojej siostry, tam się przebiorę i razem z Gośką wrócę do domu, żeby rodzice się nie skapnęli.- uśmiechnęłam się.
- Już myślałem, że to znowu jakiś kolega, który się w Tobie kocha.- zaśmiałam się.- No i z czego się śmiejesz ? - zapytał.- To nie moja wina, że jesteś cholernie o Ciebie zazdrosny.
- Nie musisz, od dzisiaj jestem Twoja.- przyciągnął mnie do siebie i chciał pocałować ale położyłam mu palec na ustach i odsunęłam się.
- Nie ma, co za dużo to niezdrowo.- pocałowałam go w policzek i ruszyłam przed siebie.
Doszliśmy do domu Sebastiana.
- To do poniedziałku.- uśmiechnęłam się. Popatrzył na mnie oczekująco.- Co ?
- Chcę buzi.- zaśmiałam się.
- I co jeszcze ? - popatrzył na mnie maślanymi oczkami.- No dobra, ale tylko jeden całus.- ostrzegłam.
- Ok.- uśmiechnął się. Pocałowałam go szybko w usta i już miałam odchodzić, ale Łukasz trzymał mnie w mocnym uścisku i zaczął namiętnie całować.
- Ej miał być jeden ! - ale przyznam podobało mi się.
- Nie mogłem się powstrzymać.- znów się zaśmiałam.- Będę tęsknić.
- Ja też.- cmoknęłam go i poszłam do domu.